Galusię adoptowałam w sierpniu 2021. Drobna, urocza, „kompaktowa” koteczka. Uwielbiała się bawić i głaskać. Trzy miesiące po adopcji na kontrolnej wizycie padła diagnoza – Felv. Następnie czekało nas wyrywanie ząbków, zapalenie uszu, alergie pokarmowe i zapalenie pęcherza trwające całe wakacje. Już miało być dobrze. Galusia wreszcie miała żyć długo i szczęśliwie.

Niestety od 4 listopada znów zachorowała. Zaczęło się niewinnie – od jedzenia żwirku. Szybka wizyta u lekarza i diagnoza: zapalenie żołądka. USG, leki na żołądek siemię lniane – miało być dobrze po 2 tygodniach. Niestety od tamtej pory było tylko gorzej. Gala przestała jeść, stała się apatyczna i osowiała, a jej brzuszek zaczął puchnąć. Czekały ją kolejne wizyty u lekarzy. 23 listopada na wizycie szybkie USG pokazało płyn w jamie brzusznej oraz zapalenie prawie wszystkich narządów (wątroba, trzustka, jelita, żołądek). Jednak Gala się nie poddawała, codziennie jeździła na kroplówki. Od 17 listopada na leczenie Gali zostało przeznaczone prawie 4 tys. zł.

Dziś, 2 grudnia, niestety badania krwi nie wykazały większej poprawy. Stan zapalny nadal rośnie. Galusia dostała nowy antybiotyk i większą dawkę sterydu, nadal kontynuuje codziennie kroplówki. Felv nie pomaga jej w tej walce. Pani Doktor twierdzi, że pomocna byłaby transfuzja krwi. Jednak koszt (200 zł oznaczenie grupy + 1000 zł za krew) przewyższa moje możliwości. Proszę dajmy Galusi szansę na powrót do zdrowia!