Od miesiaca toczy sie nasza walka na onkologii, zdajemy sobie sprawe, ze to sie na tym nie skonczy. Ostra białaczka limfoblastyczna stała sie naszym najgorszym wrogiem. Nie możemy pozwolic na to, by potwor w ciele Mojego synka zniszczyl mu dzieciństwo.

Pierwsze objawy pojawiły się w lipcu, synek nie miał ochoty na zabawy, stracił też apetyt. Później pojawiła się goraczka i drgawki. Natychmiast wybraliśmy się na wieczorynke, gdzie właśnie tam po przeprowadzeniu wszelkich badań- diagnoza została postawiona na 99% - białaczka. Dlugo do Mnie to nie dochodziło, poczułam się jakbym dostała strzał w kolano. Dlaczego On, dlaczego Mój synek.. Zostaliśmy przetransportowani do specjalistycznego szpitala, tam zostało podjęte leczenie litry chemii, wkłuć, zabiegów... to jest zbyt wiele na tak malutkie ciałko. 

W jednym momencie całe nasze życie stanelo w miejscu, ogarnął Nas strach.

Kajetan obecnie przebywa na oddziale onkologii, gdzie podawana zostaje mu chemioterapia. Jest małym wojownikiem, gdzie codzień przyjmuje liczne kroplówki i sterydy, pobieranie i przetaczanie krwi. 

Patrząc na Niego, słyszeć jego przeraźliwy placz - chce mi się płakać. Jednak wiem, że nie moge, nie mogę mu dokładać więcej strachu. 

Walka z z chorobą zapowiada się długa, wieloetapowa. 

Przez ten pobyt w szpitalu przy synku, nie mogę podjąć pracy. Dlatego Was kochaną armię ludzi błagam o pomoc, by zapewnić mu jak najlepsze życie, na mojego synka drobne wydatki - by umilić mu ten czas pobytu w szpitalu różnymi kolorowankami, kredkami itd.. oraz na wszelkie inne jego potrzeby higieniczne, czy też sprawy rehabilitacyjne które będą mu potrzebne. Każda złotówka się liczy. 

To wojna na śmierć i życie.