id: 3ngaw7

Stara, niczyja – czy dlatego nie zasługuje na szansę?

Stara, niczyja – czy dlatego nie zasługuje na szansę?

Nasi użytkownicy założyli 1 226 540 zrzutek i zebrali 1 349 040 205 zł

A ty na co dziś zbierasz?

Opis zrzutki

Od 6 lat pomagam dokarmiać koty tzw. wolno żyjące na terenie jednego z zakładów pracy w Górze Kalwarii. Koty są dzikawe, nieufne, choć przyzwyczajone do obecności człowieka i karmienia. Oczywiście są wykastrowane.


h0f39e4c8f97b5c9.jpeg

Podczas mojej ostatniej wizyty z dostawą karmy zauważyłam, że jedna koteczka ma chore, uszkodzone oko. Nie wyglądało to dobrze, a od ochroniarza dowiedziałam się, że kotka chodzi już z takim okiem jakiś czas. Jak pomóc wolno żyjącemu kotu? Gdzie go leczyć i za co? Czy leczenie dzikawego kota w klatce nie będzie dla niego traumą i ogromnym stresem? Może lepiej złapać kotkę i ją uśpić, żeby nie cierpiała i nie umierała długo od infekcji oka? Naprawdę nie wiedziałam co robić i jak jej pomóc. Ale wiedziałam jedno, muszę cokolwiek zrobić, żeby jej pomóc.


To przecież niewyobrażalny ból i ogrom cierpienia.


Z pomocą koleżanki udało się złapać kotkę. Wstępne oględziny w lecznicy wet wykazały, że może to być albo mocno przenoszony stan zapalny po uszkodzeniu gałki ocznej albo nowotwór. Potrzebna była dalsza diagnostyka. Przy okazji oględzin zrobiliśmy kotce testy na FIV/FelV i badania krwi. Testy wyszły ujemne, a badania krwi całkiem niezłe.


odb8504df2b172c8.jpeg

vbad94baca54089c.jpeg

Kotkę umieściłam w klatce kennelowej u siebie w domu. Żeby jak najmniej się stresowała, klatka jest z 3 stron przykryta. Od razu też weszliśmy z leczeniem (antybiotyk i środki przeciwbólowe). Leki udaje się podawać w karmie, koteczka ładnie zjada porcje.


W poniedziałek byłam z kotką w klinice wet na dalszej diagnostyce.


Trzeba było sprawdzić w jakim stanie ogólnym jest kotka, a jeśli to nowotwór to jak rozległy i czy nie ma przerzutów. Liczyłam się z tym, że być może będę musiała podjąć decyzję o uśpieniu kotki. To mocno starszawa koteczka, jeśli miałaby zmiany nowotworowe w płucach czy jamie brzusznej, to podjęłabym tę decyzję. Jeśli jednak okazałoby się, że są szanse aby ją wyleczyć, postanowiłam o nią zawalczyć. Każdy przecież zasługuje na szansę...


Na początek zostały wykonane zdjęcia rtg całego kota. Zdjęcia wykazały, że nie ma zmian nowotworowych, ani nacieków na kości czaszki ze zmiany na oku. Kotka ma za to powiększone serce i zmiany w płucach, być może po zapaleniu.


Na zdjęciach zobaczyliśmy też śrut. W głowie i na grzbiecie w okolicy kręgosłupa.

Ktoś do koteczki strzelał. :'(


lb66f726a28c1eae.jpeg


r4f827469c4b2750.jpeg

Kotkę zbadał doświadczony chirurg, który ocenił, że zmiany są wynikiem perforacji gałki ocznej, najprawdopodobniej wskutek urazu. Oko trzeba usunąć, bo uszkodzone i wciśnięte w głąb sprawia kotce olbrzymi ból.


Jednak ze względu na zmienione serce oraz podeszły wiek kotki, znieczulenie i operacja były związane z dużym ryzykiem.


Zdecydowałam się jednak na operację usunięcia oka, mimo ryzyka, wiedząc że kotka może się nie wybudzić z narkozy. Bo to była jedyna szansa na to, żeby przestała cierpieć.


Operację przeprowadziła lekarka z dużym doświadczeniem. Kotka była pod respiratorem i pod opieką anestezjologiczną. Ładnie się wybudziła. Jest już kilka dni po zabiegu. Do czasu zdjęcia szwów pozostaje w kołnierzu, na szczęście chyba się w miarę do niego przyzwyczaiła. Dostaje leki, ładnie zjada posiłki, ładnie się załatwia.


qe7677521fdb317d.jpeg


s9a19e662896428f.jpeg



Na pewno koteczka odczuła wielką ulgę. Podejrzewam, że rana po operacji nie boli jej tak mocno, jak bolało wcześniej spuchnięte, krwawiące i ropiejące oko.


Kotka dostała szansę na życie. Na życie bez bólu.


Po wyleczeniu zostanie u mnie. To mocno starszy, niedowidzący kot, który coraz gorzej radził sobie na wolności. Nie wyobrażam sobie wypuszczenia na dwór, zwłaszcza teraz na zimę, kociej niedowidzącej staruszki, która być może ma problemy kardiologiczne. Po wyleczeniu wypuszczę ją z klatki i zobaczę jak będzie się zachowywać. Możliwe, że jak przestanie ją boleć, kotka będzie łaskawsza dla człowieka. A jeśli nie będzie chciała kontaktu z człowiekiem, nie będę jej zmuszać. Będzie mogła spokojnie dożyć swoich dni u mnie, mając do dyspozycji cały dom i wolierę. Mając zapewnione jedzenie, ciepło i opiekę weterynaryjną w razie potrzeby.  


Pozostaje jednak kwestia kosztów. Jak zawsze niestety chodzi o pieniądze, bo bez nich nic się nie da zrobić :(


Dzięki uprzejmości lekarzy operacja i leczenie zostały wykonane „na kreskę”, inaczej nie miałabym możliwości zadecydowania o przeprowadzeniu operacji. Dodatkowo lekarze policzyli mnie naprawdę ulgowo, ponieważ to bezdomny kot.


Dziękuję za Waszą empatię i wielkie serca <3


Mimo to, łączne koszty (specjalistyczna operacja, znieczulenie, diagnostyka obrazowa, tlen, kroplówki i leki) wyszły spore, bo przekraczające 1000 zł.


Pozostaje mi więc dług do spłacenia.


Nie jestem w stanie zapłacić za to wszystko, tym bardziej że mam pod opiekę liczne stadko swoich kocich bezdomniaków i na co dzień finansowo mamy ciągle pod górkę. :’(


Dlatego postanowiłam założyć zrzutkę na pokrycie kosztów leczenia koteczki.


Nie mam innego wyjścia ani żadnych innych możliwości, jak tylko prosić Was o pomoc.


Mam nadzieję, że uda się zapłacić za leczenie z pomocą ludzi dobrej woli, którym nie jest obojętny los bezdomnych zwierząt, i którzy zechcą wesprzeć leczenie starego, nieufnego i niczyjego kota...


Dlatego będę ogromnie wdzięczna za każdą, nawet najmniejszą wpłatę i każde udostępnienie.


Z góry dziękuję z całego serca <3


Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Pierwsza na świecie Karta Wpłatnicza. Twój mini-terminal.
Pierwsza na świecie Karta Wpłatnicza. Twój mini-terminal.
Dowiedz się więcej

Wpłaty 22

 
Dane ukryte
300 zł
 
Halina Czołoszyńska
100 zł
 
Gaja
100 zł
 
Dane ukryte
70 zł
 
Ania
70 zł
 
Dane ukryte
70 zł
 
Monika S
50 zł
 
Kropka
50 zł
 
Malgorzata Matłoka
50 zł
 
Dane ukryte
50 zł
Zobacz więcej

Komentarze 1

 
2500 znaków