Leżący na poboczu... i czekający na śmierć.

W nocy dostaliśmy zgłoszenie. Pani Natalia wracając z pracy zauważyła kupkę sierści na poboczu drogi. Długo nie myśląc zatrzymała się, żeby sprawdzić czy zwierzę żyje. Gdy okazało się, że to kot, długo nie myśląc zapakowała go do auta i pojechała do domu. Ponieważ sama na ten moment nie ma funduszy na ratunek, napisała do nas.

Kocurek rano znalazł się w lecznicy. Nie ma chipa. Jest wychudzony, zakołtuniony i zaniedbany. Znudził się? A może ugryzł i wylądował na ulicy? Przewlekłe zapalenie uszu i jego stan wskazują, że spędził na dworze sporo czasu.

Na szczęście jego nerki działają dobrze. Inne wyniki będziemy musieli kontrolować kolejnymi badaniami. Teraz tylko wyleczyć i odkarmić. Jak stan pozwoli, zostanie w następnym tygodniu wykastrowany.

A my znów jesteśmy pod ścianą. Za niego też będzie faktura. Szacowane koszty to ok. 1000 zł (w wypisie z wizyty). Wiemy, że ta kwota się zwiększy.

Czy możemy liczyć na Wasze wsparcie?