Zbieram pieniądze dla mojego taty na leczenie - rehabilitację i protezę.

Na skutek stopy cukrzycowej i miażdżycowej stracił lewe podudzie i 2 palce prawej stopy. Wszystko wydarzyło się tak nagle i szybko. W czerwcu dostał skierowanie do szpitala na cito. Przeszedł zabieg amputacji 2 palców lewej stopy po tygodniu pobytu w szpitalu decyzja o amputacji śródstopia ze względu na nie gojenie się rany lekarze po trzech tygodniach ponownie podjęli decyzję o amputacji podudzia. Rana nie chciała się goić mimo wszystko lekarze zdecydowali się wypisać tatę we wrześniu do domu z częściową martwicą rany podudzia. Według zaleceń zmiana opatrunków co 2 dzień. Pod koniec października pojawiła się martwica na dwóch palcach prawej stopy bardzo szybko postępowało mimo stałej kontroli u lekarza. 2 listopada tata trafił do szpitala na amputację palców jednak lekarz zaproponował tacie amputację podudzia powiedział, "że to będzie najlepsze rozwiązanie" płacz i lament nie wiedzieliśmy co robić... jednak tata nie zgodził się i obcięli mu dwa palce. 13 listopada po amputacji został wypisany do domu z Covidem izolacja 10 dni. Zmiana opatrunków i wizualizacja ran pozostawiona tylko moim oczom. Zaczęłam szukać ośrodka specjalizującego się stopą cukrzycową i miażdżycą. Dostałam nr tel. do lekarza z Kliniki chorób naczyń i zespołu stopy cukrzycowej w Poznaniu "Angiodiabetica" od 26 listopada jesteśmy pod opieką cudownego doktora, który w pełni oddany jest swoim pacjentom. W klinice został pobrany wymaz do badania okazało się, że tato ma bakterię Enterobacter cloacae, bakteria oporna jest na każdy antybiotyk co jest przyczyną nie prawidłowego gojenia się ran. Dla utrzymania obydwu nóg (ran) w sterylności konieczna jest codzienna zmiana opatrunków. Obecnie jesteśmy na etapie Typowania szczepu bakterii w Instytucie Immunologii i Terapii Doświadczalnej we Wrocławiu PAN. Bakteriofagi to jedyna nadzieja dla prawidłowego gojenia się ran. Terapia doświadczalna nie jest finansowana przez NFZ.

Mój tata to silny 64 letni facet ;) ponad rok temu stracił w tragicznym wypadku motocyklowym ukochaną wnuczkę, załamał się... nie cały rok po jej śmierci dopadła go ta choroba i walka o własne zdrowie i życie. Pan doktor jest oszołomiony tym jak się dobrze goją rany przy tej bakterii, mówi że to dzięki silnemu organizmowi i prawidłowej higienie ran. Wierzę, że tata wygra tą walkę. Jak na razie mamy pod górkę, ale damy radę... Potrzebujemy Waszej pomocy finansowej na leczenie a w przyszłości mam nadzieję, że niedługiej na rehabilitację i protezę. Nie wiemy dokładnie ile będzie to kosztowało z informacji od lekarzy około kilkudziesięciu tysięcy. Tata do końca swojej sprawności fizycznej był aktywny zawodowo. Na tyle ile mógł zawsze pomagał ludziom Niestety teraz sam potrzebuje pomocy !!! Liczy się każdy grosz... Za wszelką pomoc składam wraz z tatą serdeczne Bóg zapłać.