id: 3u2zeb

Leczenie boreliozy i koinfekcji odkleszczowych

Leczenie boreliozy i koinfekcji odkleszczowych

Wpłaty nieaktywne - wymagane działanie Organizatora zrzutki. Jeśli jesteś Organizatorem - zaloguj się i podejmij wymagane działania.

Nasi użytkownicy założyli 1 170 189 zrzutek i zebrali 1 219 439 911 zł

A ty na co dziś zbierasz?

Opis zrzutki

Witam wszystkich o dobrych serduchach i dziękuję za zainteresowanie moim problemem. Mam na imię Ania, mam 21 lat i nie pamiętam już dnia bez ciągłego bólu. Zrobię wszystko by zacząć normalnie żyć, ale żeby to osiągnąć potrzebuję Waszej pomocy! Moje problemy ze zdrowiem zaczęły się kawał czasu temu, bo w 2005 roku. Wtedy ugryzł mnie pierwszy kleszcz, pojawił się rumień wędrujący, co świadczy o zakażeniu boreliozą. Zostałam przeleczona przez zakaźnika jednym antybiotykiem przez okres 3 tygodni. Dla pewności byłam zabierana do najlepszych lekarzy w województwie by upewnić się, że taka dawka antybiotyku była wystarczająca. Zdaniem lekarzy byłam zdrowa, rodzice odetchnęli z ulgą i wszyscy wrócili do swojej codzienności. Dziś wiem, że takie leczenie jest nieskuteczne i jestem tego najlepszym przykładem. Po kilku miesiącach zaczęły się potworne bóle głowy. Trwały od kilku godzin do nawet kilku dni, były nie do zniesienia. Silny, pulsujący, ściskający całą czaszkę. Były tak silne, że nie pozwalały ruszyć się z łóżka. Nawet poruszenie oczami sprawiało jeszcze mocniejszy ból. W trakcie ataków byłam faszerowana lekami, próbowano wszystkich dostępnych środków przeciwbólowych by ulżyć mi, choć na chwilę, niestety bez skutku, żadne z leków nawet nie zmniejszały bólu. Zaczął się maraton po lekarzach i pobyty w szpitalach. Pediatrzy, neurolodzy, endokrynolodzy, ortopedzi, alergolodzy, zakaźnicy, neurochirurdzy, gastrolodzy, okuliści, reumatolodzy, NIKT nie był w stanie określić przyczyny bólu, setki jak nie tysiące badań dawały wynik negatywny. Specjaliści rozkładali ręce i woleli pozbyć się trudnego pacjenta. Tak minęło 5 lat, w 2010 roku bóle głowy stały się jeszcze silniejsze, co wcześniej wydawało się nierealne. Pojawiły się również bóle stawów, po kilku miesiącach bóle mięśni i odczucie ich rozciągania jak na kole tortur. Przez ciągły ból problemem stały się też stany depresyjne i nerwicowe oraz problemy z koncentracją i nauką. Lekarze stawiali kolejne błędne hipotezy i diagnozy między innymi guz mózgu, reumatoidalne zapalenie stawów, młodzieńcze zapalenie stawów czy fibromialgia. W 2013 roku, kiedy miałam 17 lat dostałam pierwszą trafną diagnozę, choroba genetyczna – celiakia. Przeszłam na restrykcyjną dietę bezglutenową, która niesie ze soba dodatkowe koszty. Już po dwóch tygodniach bóle głowy zniknęły. Byłam przeszczęśliwa, sądziłam, że to był powód moich dolegliwości i to moment, w którym zacznę funkcjonować jak moi rówieśnicy. Przez 3 miesiące czułam się świetnie, jak nigdy wcześniej. Jednak moja radość szybko zamieniła się w strach. Bóle stawów, głównie kolan zaostrzyły się do tego stopnia, że każdy krok sprawiał ogromny ból. Bałam się zasypiać, bo wiedziałam, że pierwszym, co poczuje po przebudzeniu będzie ostry, nieustający ból. Nie pomagały ani leki przeciwbólowe, ani przeciwreumatyczne, po tych drugich było wręcz gorzej. Przewlekłe zmęczenie blokowało koncentrację. Kolejni reumatolodzy rozkładali ręce, kolejne pobyty szpitalne kończyły się wypisem bez diagnozy i receptą na ketonal. W 2014 roku ugryzł mnie drugi kleszcz, wtedy miałam 18 lat. Zaostrzyły się bóle stawów dużych i małych. Wtedy już ból trwał całe doby, bez żadnych przerw, bez choćby godziny ulgi. W nocy ból nie pozwalał spać. Wejście po schodach stało się dla mnie niesamowicie trudne i bolesne. Każda czynność, każdy ruch powodował ból o różnej sile. Na chwilę przed maturą oprócz bólu stawów znów wróciły i nasiliły się bóle mięśni i uczucie ich rozciągania. Ból trwał i trwał, nic się nie zmieniało na lepsze, lekarze nadal nie potrafili znaleźć przyczyny mojego ciągłego cierpienia. Doszło do tego, że przed maturą całe dnie leżałam w łóżku nie potrafiąc sobie poradzić z tym, co się ze mną dzieje, nie mogąc już znieść ciągłego bólu. A kiedy zmusiłam się do wstania do szkoły niejednokrotnie siedziałam na lekcjach ze łzami w oczach, były dni, kiedy nie byłam w stanie utrzymać długopisu w dłoni przez sztywność i ból stawów. Kiedy skończyłam 20 lat trafiłam do fitoterapeuty, zioła przeciwzapalne wyciszyły ból, nie całkowicie, ale dla mnie było to wystarczające. Zaczęłam pracę, którą uwielbiałam, niedługo później studia zgodne z moimi zainteresowaniami. Nie zdążyłam się tym nacieszyć, musiałam zrezygnować z pracy i nauki, bo przyszedł kolejny nawrót. Od stycznia 2017 roku zaczęło się na nowo, bóle głowy, stawów, mięśni, jak wcześniej. Doszły też nowe objawy takie jak pisk w uszach, pogorszenie wzroku, męty, ciągły ścisk i ból głowy, puchnięcie, przewlekłe zmęczenie, potworna słabość, drżenie mięśni i osłabiona siła mięśniowa, drętwienia kończyn, zaburzenia czucia, zmiany demielinizacyjne w mózgu. Wtedy zwróciłam uwagę, że mimo granicznych wyników Western Blott - a część lekarzy sugerowało boreliozę, na wypisach szpitalnych również zalecano wizytę u zakaźnika. Po przeanalizowaniu swoich wyników badań i wypisów szpitalnych i sprawdzeniu wielu informacji, zorientowałam się, że przyczyną wszystkich moich problemów może być borelioza i koinfekcje odkleszczowe. Znalazłam lekarza, który leczy metodą ILADS, czyli kombinacją kilku antybiotyków w dużych dawkach, suplementami i osłonami na wątrobę i żołądek, stosowanymi przez wiele miesięcy. Kiedy lekarz przeglądał moje wyniki badań z 12lat był pewny, że to borelioza i inne koinfekcje odkleszczowe, niestety po takim czasie diagnostyki również neuroborelioza. Rozpoczęłam leczenie i na koktajlach antybiotykowych czułam się o wiele lepiej, część objawów wycofała się, inne zniknęły całkowicie. Ze względu na koszty zdecydowałam się spróbować leczenia ziołami, jednak znów wszystkie objawy wracają. Leczenie ILADS na chwilę obecną jest najbardziej skuteczną metodą leczenia boreliozy i koinfekcji. W moim przypadku terapia będzie trwała, co najmniej 12 miesięcy. Dlatego potrzebuję Waszej pomocy. Leczenie ILADS nie jest w Polsce refundowane. Miesięczny koszt leczenia to około 2000zł. Średni koszt mojego leczenia wyniesie około 24 000 zł. Ciężko mi prosić o pomoc, ale w tej chwili jestem do tego zmuszona. Chcę w końcu zamknąć ten koszmarny rozdział w moim życiu, wrócić do zdrowia, do życia, pracy, studiów, spotkań ze znajomymi. Do tego wszystkiego, co większość z Was ma na co dzień. Chcę znów móc ćwiczyć, uczyć się, osiągać swoje cele. Mam dość ciągłych ograniczeń, dość bólu i zamykania się na świat. Borelioza to bardzo często choroba, której nie widać na pierwszy rzut oka. Chorzy starają się normalnie funkcjonować i cały ból chowają za maską uśmiechu. Chcę w końcu zacząć normalnie żyć i będę bardzo wdzięczna za każdą pomoc! Link do zrzutki: https://zrzutka.pl/annamajewska Proszę o udostępnianie Prywatny nr konta: 88 1160 2202 0000 0003 3330 6837 Millenium Bank Numer tel: 662 255 725

Proszę, pomóż mi wrócić do zdrowia :)

Zbiórka funduszy na leczenie przewlekłej boreliozy i koinfekcji.

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Pierwsza na świecie Karta Wpłatnicza. Twój mini-terminal.
Pierwsza na świecie Karta Wpłatnicza. Twój mini-terminal.
Dowiedz się więcej

Wpłaty 77

EP
Emilia Przybylo
50 zł
HM
Hubert
5 zł
EK
Elżbieta Krzyśko
50 zł
 
Dane ukryte
50 zł
 
Dane ukryte
50 zł
MA
Marta
50 zł
AG
Agd
10 zł
BP
barbara płonka
25 zł
KM
kamilla mlyn
5 zł
ES
Ewa
100 zł
Zobacz więcej

Komentarze 9

 
2500 znaków