Bunia labradorka błąkała się w podkarpackiej wiosce Ruda Różaniecka, spała w krzakach, leżała na jezdni, a dookoła stado psów. Wystraszona, słaniająca się na nogach i całkowicie zagubiona szukała pomocy u ludzi.

W tym samym powiecie Foks rudy podpalany pies, którego niektórzy miejscowi radzili odstrzelić. Rany na ciele, nieufny. Leżał na terenach domków letniskowych. Na szczęście na jego drodze pojawiła się osoba, która szukała pomocy. Tak trafiła Stowarzyszenia Wystarczy Chcieć. Foks do tego okazał się być psem niedowidzącym, wycieńczonym, waży tylko 13 kg.

Psy zostały przewiezione do lecznicy. Foks otrzymał kroplówki i antybiotyk. Niestety raczej pozostanie na naszym utrzymaniu długo, albo na zawsze.

Bunia musi zostać wysterylizowana. Rodziła wielokrotnie, straciła ogon w wypadku, wskazuje na to kikut. Był to pies domowy. Kiedy przestała być potrzebna pozbyto się jej. Dlatego oglądała się za przejeżdżającymi autami siedząc na środku jezdni.

Obu psom groziły paskudne schroniska. Pomoc gminy oznaczałaby bilet w jedną stronę.

Udało znaleźć się dla obu psów dom tymczasowy we Wrocławiu. Na nas pozostaje koszt utrzymania psów i opieki weterynaryjnej. Psy muszą pokonać ponad 500 km by trafić do domu tymczasowego. Pojedzie pan Bolo z hoteliku SheraDog.

Koszt samego transportu to 1400 zł. Sam koszt kastracji, leczenia i badań Buni wyniósł już 785 zł

Prosimy o pomoc w kosztach transportu, kastracji i leczenia psów.