Witam.

Rozpoczne od tego że bardzo kocham zwierzęta wraz z moim partnerem.

Niestety jesteśmy zmuszeni prosić o niewielki datek dla uratowanej kotki

Młoda kotka została porzucona przez matke. Znaleźliśmy ją przy śmietniku, cała brudna, z oczkami zaklejonymi ropą, nadżerka na języku, pchlami wszędzie gdzie się dało, nosówką i co najgorsze już bez tylniej łapki.

Na początku myśleliśmy że z kotki nic nie będzie że trzeba będzie uspac. Ale wiara w siłę małej i wysiłek włożony w leczenie kotki przyniosły efekty. Zaczęła jeść, bawić sie, skakać i dawać popalić w nocy miałczeniem. Niestety teraz zauważyliśmy że rana na kikucie kotki pękła ze względu na opor kości kolana na ledwo wygojony strupek. Szybka wizyta u weterynarza załamała nas i pękły nam serducha.

Badanie, antybiotyk, opatrunek wkoncu

Diagnoza: kość kotki zainfekowana przez wirusy i bakterie... Trzeba kikuta amputować aż do samej kości udowej 😭

Nigdy nie prosimy o nic, staramy się radzić sobie sami ale niestety nie tym razem. Koszt amoutacji i późniejszego leczenia przekracza nasza możliwość pomocy małej.

Chcialabym wraz z partnerem i malutka Fioną prosić o najmniejszy gest, najdrobniejsza zlotowke. Dla was to nic nie znaczaca moneta a dla nas i kotki ratunek życia.

Bardzo proszę o wyrozumiałość i zrozumienie.