"Nowy" - takie dostał imię u weterynarza. Został znaleziony na klatce schodowej w bloku tej zimy. Był wyziębiony, leżał na wycieraczce u sąsiadki i wydawał przeraźliwe dźwięki, błagał o pomoc, krew sączyła mu się z pyszczka, wyglądał na bardzo chorego, albo po wypadku. Nie wiedzieliśmy wtedy jeszcze co mu się stało. Jakimś cudem dostał się do klatki schodowej podczas mrozów. Okazało się, że jest wykastrowany - czyli przez kogoś porzucony ze względu na przewlekłą chorobę.

Podjęliśmy z sąsiadami inicjatywę ratowania kota. Zadzwoniliśmy po sąsiadkę z klatki obok, która ma bardzo dobre serce, zawsze ratuje okoliczne zwierzątka potrzebujące pomocy. Kotek trafił do weterynarza, spędził w lecznicy 5 dni leczony kroplówkami i antybiotykami. Ze względu na jego stan oraz rany w pyszczku nie potrafił samodzielnie jeść ani pić. W badaniu krwi wyszło, że miał śmiertelną dawkę mocznika we krwi, jego nerki praktycznie nie pracowały i ważył 1,5 kg.Okazało się, że kotek choruje na niewydolność nerek, a wraz z nasileniem choroby w jego pyszczku pojawiają się rany, przez które nie może jeść ani pić i bardzo cierpi.

Aktualnie 3 razy w miesiącu musi jeździć do weterynarza na kroplówki przepłukujące organizm z mocznika, zaleceniem weterynarza stale zażywa Renal Liquid drinki regeneracyjne Royal Canin oraz specjalną karmę RC Veterinary Renal dla kotów chorujących na nerki.

Pani Małgosia - która przygarnęła kota, posiada jeszcze cztery inne kotki również po przejściach. Jej sytuacja finansowa nie jest dobra, cały jej miesięczny dochód idzie na opłacenie mieszkania i utrzymanie zwierząt.

Kot wg. weterynarza ma dopiero około 5 lat, a miesięczne koszty leczenia to czasem 300-400 zł. Będę wrzucać zdjęcia paragonów na bieżąco.

"Nowy" ma wielką wolę życia i walczy o nie każdego dnia będziemy wdzięczni za każdą pomoc dla niego...