id: 47f9fa

Pomóż mi wyzdrowieć i zostać z moją rodziną

Pomóż mi wyzdrowieć i zostać z moją rodziną

Nasi użytkownicy założyli 1 156 243 zrzutki i zebrali 1 200 257 779 zł

A ty na co dziś zbierasz?

Aktualności1

  • Witajcie. Jestem już w domu po przeszczepie szpiku. Walka jeszcze się nie skończyła - trwa nadal ! Częste wizyty w Katowicach, badania, chronienie się przed infekcjami i bakteriamii to teraz moja codzienność. Sprawność fizyczna .... daleko mi do niej, jestem słaby, ciągle zmęczony i walczę z brakiem apetytu. Codziennie mam nadzieję, że ten dzień będzie dniem kiedy poczuje, że siła mi wraca ???? przede mną jeszcze mega długa droga, ale mam wsparcie niesamowite całej rodziny bliskiej i tej dalszej oraz znajomych. Wsparcie które otrzymuje od was wszystkich jest nie do opisania i osób do dziękowania jest bardzo dużo. Niestety nadal są potrzebne pieniążki ze zrzutki, ponieważ do pracy nie wrócę jeszcze przez minimum rok, a zaraz zus zabierze wypłatę i da zasiłek rehabilitacyjny, może na rok A potem renta ???? i weź tu człowieku żyj spokojnie mając rodzinę na utrzymaniu, dla tego dziękuję Już tym co pomogli z całego serca i proszę tych co mają ochotę pomóc. Z okazji zbliżających się świąt Bożego Narodzenia ślę z całą rodziną najserdeczniejsze życzenia dla Was i dziękuję jeszcze raz za już okazaną pomoc
    0Komentarzy
     
    2500 znaków

    Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!

    Czytaj więcej
Ta zrzutka nie ma jeszcze aktualności.

Ta zrzutka nie ma jeszcze aktualności.

Opis zrzutki

Pomóż mi wrócić do zdrowia

Tegoroczny czerwiec, był wyjątkowo ciepły...promienie słońca rozświetlały radosne twarze moich wspaniałych córeczek - Zosi (3latka) i Hani (7lat), a ja razem z żoną czekaliśmy na nasze pierwsze w życiu wakacje w Hiszpanii. Tylko coś było nie tak...ja okaz zdrowia i siły, zapalony biegacz i zawodowy żołnierz czułem się z każdym dniem coraz gorzej, byłem coraz słabszy. Nawet wejście po schodach było dla mnie problemem, ulubione bieganie stawało się coraz cięższe, traciłem siły. Zwykłe domowe czynności były nie do wykonania. Bagatelizowałem to, ja facet 34 lata - co mi się może stać - tak sobie myślałem. Moja żona wysyłała mnie do lekarza, ale niestety jej nie posłuchałem. Byłem na 4 tygodniowym poligonie i z każdym dniem czułem, że życie ze mnie uchodzi. W ostatnim tygodniu poligonu mimo to, że ledwo chodziłem pojechałem do pracy....co okazało się wielkim błędem. Stało się - zasłabłem i zostałem karetką odwieziony do domu.

Następnego dnia zrobiłem wyniki krwi, lekarz nie miał dobrych wieści - w moim organiźmie była przerażająco niska ilość płytek krwi. Szybko trafiłem na oddział, pobrali mi szpik i następnego dnia całe nasze życie zamieniło się w koszmar. Diagnoza była druzgocąca - OSTRA BIAŁACZKA LIMFOBLASTYCZNA. Niestety mam w sobie chromosom Philadelfia, który powoduje brak całkowitego wyleczenia bez przeszczepu. Tego dnia całe życie stanęło mi przed oczyma. Moja żona Agnieszka, moje wspaniałe córeczki, kurde nawet ten mały sierściuch - nasz pies...Nie wierzę w to....ja żołnierz po prawie rocznej misji w Afganistanie, gdzie na każdym kroku mogłem zostać ostrzelany i każdego dnia ryzykowałem swoim życiem, nawet nie przypuszczałem,że największą walkę stoczę w łóżku szpitalnym. Mój własny organizm stał się moim wrogiem.

Zaczęła się prawdziwa walka o każdy dzień. Pierwszy etap chemii przeszedłem bardzo dobrze. Codziennie czekałem na skutki uboczne, których nie było. Miałem apetyt, chęć do robienia czegokolwiek. W domu, gdy mogłem wyjść na kilka dni nawet zacząłem gotować z pasją (czego nigdy nie robiłem). Miałem wrażenie, że jestem zdrowy, ale niestety to tak nie działa. Wróciłem do szpitala na drugi cykl chemii i niestety już nie było tak kolorowo. Skutki uboczne były uciążliwe, traciłem apetyt i co najgorsze kilka dni temu przeszedłem sepsę ze wstrząsem septycznym. Nastraszyłem siebie i całą rodzinę, ale dzięki opiece lekarzy jestem i żyje i powoli wracam do sił.

Jestem po konsultacji w klinice hematologii w Katowicach - zostałem zakwalifikowany do przeszczepu szpiku kostnego. W całej tej chorobie wygrałem jedno - moją drugą szansę na życie - kochaną siostrę Anie - mojego dawce! Dzięki niej mam szanse żyć i być z moją rodziną!

I teraz właśnie kończą się dobre wiadomości

Potrzebujemy pomocy, ponieważ jakbyśmy się nie starali, nie damy sobie rady finansowo. Z początku byliśmy pewni, że nie będziemy potrzebowali dodatkowych środków pieniężnych bo chemioterapia nie jest płatna i tak samo przeszczep jest refundowany. Ale...już wiemy, że dojazdy do Katowic ze Szczecina po przeszczepie 2x w tyg to koszt w miesiącu ok 4 - 5 tys plus leki, które będę musiał brać po przeszczepie, wszystkie środki sterylne i antybakteryjne to koszt ok 1500 zł co daje nam ok 6 tys miesięcznie na samo leczenie, przez pierwsze 6 - 8 miesięcy. Następnie wyjazdy są rzadsze, ale leki muszę przyjmować nadal - takie leczenie może trwać do 2 lat. Liczymy że całe leczenie wyniesie nas ok 150 tys zł, a co z resztą?? Codzienne życie, opłaty, przedszkole, szkoła...już wolę nawet o tym nie myśleć. Moja wypłata to teraz 80% stałej pensji, a już niedługo jeszcze mniej przy zasiłku rehabilitacyjnym. Moja żona też nie jest w stanie pracować tyle ile wcześniej, ze względu na dom i opiekę nad dziećmi - została ze wszystkim sama.

Jest mi ciężko prosić o pomoc, zwłaszcza finansową ale nie mam wyboru. W ludziach jest siła i dobro i wiem, że mi pomożecie przez to przejść.

Proszę, każdego z Was, kto dotarł do tego miejsca - pomóż nie mi - pomóż mojej żonie i dzieciom - aby było im ze mną lżej, abym wyzdrowiał, doszedł do siebie, abym za jakiś czas mógł stanąć na nogi, wrócić do pracy, do Naszego dawnego życia.

Chcę uczestniczyć w życiu moich dzieci. W ich dobrych i złych chwilach, chcę być dla nich wsparciem. Jeżeli teraz mi się nie uda, będę tylko bladym wspomnieniem dla moich córek, które są zbyt małe, aby mnie dobrze pamiętały.

Jak każdy mężczyzna, który ma córki marzę, aby dożyć dnia, kiedy będę mógł odprowadzić je do ołtarza i być świadkiem jak wchodzą w dorosłe życie. Chcę żyć, jak żyłem przed tym cholerstwem - chce być spełnionym ojcem,szczęśliwym mężem, kochającym bratem i synem

Proszę Wszystkich i każdego z osobna - POMÓŻ MI ODZYSKAĆ ŻYCIE I ZDROWIE.

Dziękuje każdemu z okazaną pomoc Piotr z rodziną

English below:

Pomóż mi wrócić do zdrowia

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Pierwsza na świecie karta do przyjmowania wpłat. Karta Wpłatnicza.
Pierwsza na świecie karta do przyjmowania wpłat. Karta Wpłatnicza.
Dowiedz się więcej

Wpłaty 657

preloader

Komentarze 80

 
2500 znaków