id: 48f2uj

Schorowany Bandziorek nieśmiało prosi o wsparcie🤍

Schorowany Bandziorek nieśmiało prosi o wsparcie🤍

Aktualności6

  • W wyniku silnych problemów z oddychaniem zaliczyłem nadprogramową wizytę u weta...


    Chciałem rozbić bank, a robiłem skarbonkę o kolejne 7 stówek :(



    HoUWNo5rEaD8keo5.jpgkKISFDfctf6cfwNX.jpgRO0Fm9ZyPz5g1JO4.jpg

    0Komentarzy
     
    2500 znaków

    Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!

    Czytaj więcej
Dodawaj aktualności i informuj wspierających o postępach akcji.

Dodawaj aktualności i informuj wspierających o postępach akcji.
To zwiększy wiarygodność Twojej zrzutki i zaangażowanie darczyńców.

Opis zrzutki

Cześć,

Nazywam się Bandziorek 😊


Jeszcze nie mieliśmy okazji się poznać, ale Ciotka powiedziała, że nie wypada, aby taki dostojny Dżentelmen się nawet nie przedstawił… Więc no, nieśmiało, ale jestem 🤭


Jak część z Was już pewnie słyszała moje dotychczasowe życie nie było usłane różami… Nie pamiętam za wiele (a może wolę nie pamiętać), ale przyznam uczciwie, że człowiek nie kojarzył mi się z niczym dobrym.


Moje nowe życie zaczęło się kilka dni temu, gdy wieczorową porą Ciotki znalazły mnie w przydrożnym, leśnym rowie. Byłem zmęczony, przerażony, nie miałem nawet zbyt wiele siły, aby uciekać (może i dobrze, bo z kondycją Ciotki Iwci mogłoby być ciężko 😂). Nie wiedziałem, co się wokół mnie dzieje, ale czułem, że chyba nic gorszego już mnie nie spotka i muszę zaufać…


Odwiedziłem Panią Doktor, która stwierdziła brak chipa i przyznała, że mój stan wskazuje na to, że nie byłem psiakiem przebywającym w domowych warunkach, bliższa mi była obora i ciasne, ciemne pomieszczenia. Podjęliśmy próbę weryfikacji mojego pochodzenia, ale bezskutecznie.


Po wizycie u weta zostałem przywieziony do chaty pełnej merdających ogonków, dziwiłem się co to za miejsce. Nie lubiłem wtedy widoku światła, poczucia przestrzeni, a dwór napawał mnie przerażeniem. Nie potrafiłem się odnaleźć, chowałem pyszczek w róg ściany i czekałem, co się stanie… Pierwsze dni były dla mnie ciężkie, więc rozpoczęto niby magiczny proces, który nazywali „socjalizacją” – brzmi mądrze, co to znaczy to nie wiem… ale czy to istotne?😉


W wyniku tego „magicznego” procesu nabrałem odwagi do poznawania świata. Moim pierwszym wyzwaniem było wyjście z zaciemnionego miejsca, co było dla mnie kurczę no trochę trudne jednak ciekawość poznania ekipy merdających ogonków wzięła górę. Pomyślałem: „Jestem facetem, muszę być odważny, psia mać idę w to!” 😎. Ogonkowa ekipa przyjęła mnie bardzo dobrze. Dziewczyny pokazały mi czym jest wygodne legowisko, wygrzewanko się na tarasie i wspólne zabawy na ogrodzie. Jeszcze jestem mocno wycofany i nie kumam, czemu reszta daje sobie okazywać ludzką czułość - przyjrzę się sprawie, może warto? ❤️‍🔥


Codziennie na nowo mierzę się z rzeczywistością pełną spokoju, zrozumienia i pełnej michy, ale mój stan zdrowia mocno daje mi popalić… Dotychczasowe zaniedbania spowodowały, że zmagam się z masą niezrozumiałego dla mnie bólu. Nie chodziłem dotychczas do weta, ale odnoszę wrażenie, że przez ostatnie kilka dni dają mi odczuć troskę, o której nawet nie śmiałem marzyć 🥰

Wiem, że potrzebuję dużo czasu, miłości i finansowych zaskórniaków, ale mam cichutką nadzieję, że warto…


Podczas dotychczasowych badań wykryto u mnie:

· Mocne zwyrodnienia i zaniedbane uszkodzenia stawów, które odczuwam w postaci niedowładu tylnych łapek (czeka mnie wizyta u ortopedy, specjalistyczna suplementacja oraz fizjoterapia, ale aby móc to zrealizować najpierw muszę naprawić serducho, żeby dało radę udźwignąć stojące przed nami wyzwania),

· Nieprawidłowe wykształcenie serca wynikające z kiepskiego żywienia (musimy regularnie powtarzać EKG serca u przesympatycznej dr Ani i wzbogacić dietę o gluten),

· Złe wyniki krwi obrazujące stan mojej wątroby oraz stan zapalny w organizmie (mam termin na USG oraz badania wspierające),

· Zalecenie kastracji, które pozwoli uniknąć dalszego powielania genów powstałych w wyniku pseudohodowli i ukróci ból, który obecnie przeżywam.


Walczymy o moje zdrowie, ale będzie to długi proces, który wymaga dużej ilości środków albo Wujka z Ameryki (ale cholerka takiego nie posiadam 😊)) ), stąd moja prośba o wsparcie akcji.


Nie obiecam, że pójdę do roboty i oddam (chociaż zacny ze mnie koksu i na ochronie mógłbym dać radę, to podobno na razie nie mogę się wysilać), ale zagwarantować mogę, że gdy jeszcze trochę Wam zaufam, to służę psią terapią w postaci przytulasków, buldożkowych buziaków i ogromem miłości do człowieka, której dotychczas nie znałem 🥺


Kończąc elaborat – wiecie, gdzie mnie szukać 🤠 Ściskam! 😍


Wasz Bandziorek


P.S. Mój pierwszy rok życia nie należał do łatwych, ale mam nadzieję, że reszta będzie taka, jak opowiada ogonkowa ekipa i nie będę się musiał martwić  o swoje bezpieczeństwo, zdrowie i poczucie, że komuś na mnie zależy.






Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Lokalizacja

Download apps
Pobierz aplikację mobilną Zrzutka.pl i zbieraj na swój cel gdziekolwiek jesteś!
Pobierz aplikację mobilną Zrzutka.pl i zbieraj na swój cel gdziekolwiek jesteś!

Skarbonki

Jeszcze nikt nie założył skarbonki na tej zrzutce. Twoja może być pierwsza!

Komentarze

 
2500 znaków
Zrzutka - Brak zdjęć

Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!