Witajcie ludziska!

Wabię się Lana i mam prawie 4 lata. Moja pani mówi, że jestem bardzo grzeczną i mądrą sunią. Jestem mixem labradora i amstaffa z duszą charta wyścigowego. Pewnie dlatego byłam zawsze najszybsza na wybiegu. Mogłam biegać za piłką nawet godzinę. Moja pani mówiła wtedy: Lana, wystarczy już, przecież jęzor wisi ci już do ziemi, chodź do domu".

Uwielbiałam pływać, nawet nauczyłam tego mojego kuzyna. Taki szalony husky, który nie wiedział o co chodzi z dużymi kałużami. Czasami pływaliśmy razem za kijkiem lub piłką. Był słaby w pływanie bo w tym też byłam szybka.

Niestety 2 miesiące temu spadłam z kładki na wybiegu i od tego zaczęły się moje problemy. Najpierw z jednym kolanem, a po kilku tygodniach z drugim. Nie mogłam wogóle chodzić bo tylne łapy nie chciały ze mną współpracować. Mój weterynarz powiedział, że mam dyskopatię. Niestety pomimo leków sterydowych i p/zapalnych nie czułam się lepiej i moja pani zawiozła mnie do innego weterynarza, który postawił mi straszną diagnozę: zerwane więzadła krzyżowe w obydwu kolanach. To dla mnie bardzo zła wiadomość ponieważ jedynym sposobem, abym mogła znów normalnie chodzić jest kosztowna operacja. Weterynarz musi mi wstawić implanty w kolana, żebym mogła normalnie chodzić jak inne pieski.

Moja pani czasami płacze, przytula mnie mocno i mówi, że będzie dobrze i będę jeszcze kiedyś znów biegać jak dawniej. I wiecie co? Ja jej wierzę bo ona się bardzo stara żeby tak było.

Chciałabym móc znów biegać za kotami, sikorkami i piłką jak kiedyś, pływać w tych dużych kałużach, wchodzić i schodzić sama ze schodów, móc bez bólu załatwiać swoje potrzeby albo wskakiwać mojej pani na kolana.

Jeśli jesteś człowiekiem o wielkim ❤️ proszę wesprzyj tą zrzutkę, abym mogła wrócić do zdrowia. Chciałabym mieć znów sprawne łapki...