Pomoc dla represjonowanych artystek i artystów
Pomoc dla represjonowanych artystek i artystów
Nasi użytkownicy założyli 1 233 641 zrzutek i zebrali 1 371 081 761 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Zrzutka ma na celu pomoc dla artystów i artystek, z których na dwoje Sanepid już nałożył administracyjne kary finansowe w wysokości 10.000 złotych na osobę, za wykonanie pracy artystycznej „List”, w dniu 6 maja 2020 roku w Warszawie. Nie może tak być, by praca artystów była represjonowana pod byle pretekstem. Do tego opłaty mają wnieść osoby pozbawione pracy i szczególnie dotknięte zawodowymi reperkusjami izolacji.
Akcja była powtórzeniem klasycznego działania Tadeusza Kantora z 1967 roku i była protestem artystycznym przeciwko narzucaniu społeczeństwu tzw. wyborów korespondencyjnych, co tego dnia było dyskutowane w Sejmie. Wszyscy uczestnicy nosili maseczki, odtworzenie „Listu” w skali 1:1 wymuszało dystans między artystami większy niż 2 metry (przesyłka pocztowa miała długość 14 metrów, listonoszy było siedmioro), wszyscy uczestnicy byli w trakcie wykonywania czynności zawodowych (współpracując z Fundacją Bęc Zmiana). W sobotę 16 maja dwójka z uczestników akcji, w której brali udział: Marta Czyż, Magda Drągowska, Michał Frydrych, Karolina Grzywnowicz, Kuba Rudziński, Julia Minasiewicz, Jan Możdżyński, Yulia Krivich, Weronika Zalewska oraz Paweł Żukowski otrzymała do rąk własnych kary administracyjne nałożone przez urząd Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego, w wysokości 10 tysięcy złotych. Na tej podstawie można założyć, że na resztę uczestników i uczestniczek czekają niedoręczone jeszcze powiadomienia o otrzymaniu kary. Zawiadomienia w zastępstwie Poczty Polskiej doręczały zamaskowane patrole policji.
Kara została nałożona pomimo tego, że artyści i artystki wykonywały wtedy swoją pracę (co nie jest zabronione), nosiły maseczki i zachowywały dwumetrowy dystans. Artystkom i artystom dano raptem tydzień na zapłacenie 10.000 złotych kar administracyjnych. W przypadku ich niezapłacenia artystów i artystki straszy się komornikiem. Od kar można się odwołać, jednak taki proces może zabrać nawet rok, a kary trzeba zapłacić teraz. Uczestnicy i uczestniczki akcji, pozbawione środków do życia z racji na zawieszenie życia artystycznego w trakcie pandemii, znalazły się w niezwykle ciężkiej sytuacji materialnej.
Artystów i artystki cenzuruje się pod pretekstem walki z pandemią, tylko dlatego, że przekaz ich działań jest nie po myśli władzy. Artyści powinni mieć wolność twórczą, obywatele zaś prawo do obywatelskiej kontroli władzy – co zapewnia nam wszystkim konstytucja. Wysokość kary ma charakter mrożący, jej celem jest zniechęcenie innych do podobnych działań. Zrzucamy się, ponieważ nie możemy na to pozwolić.
Jeżeli proces odwołania zakończy się sukcesem i pieniądze uda się odzyskać, fundusze zgromadzone w trakcie zrzutki będą przekazane na wsparcie dla wszystkich ofiar cenzury w Polsce – artystów i artystki, aktywistów i aktywistki, obywateli i obywatelki, którym zabrania się nie tylko wykonywania ich pracy, ale także praktykowania ich obywatelskich praw – prawa do wolności słowa, wolności zgromadzeń, manifestowania poglądów i krytykowania władzy.
Więcej na temat konsekwencji dostarczenia "Listu" można przeczytać na stronie Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie / MSN Home Office: link.
Zbiórka ma na celu wsparcie materialne artystów i artystek, które z powodu nałożenia przez Sanepid kar w wysokości 10.000 złotych, znalazły się w trudnej sytuacji finansowej i osobistej.
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Proszę Pana Olina Gutkowskiego o rozliczenie tej sumy
Proszę o rozliczenie tej sumy jako ofiarodawca składki!
Chciałbym sie dowiedzieć co sie stało z pieniędzmi na zrzutkę represjonowanych artystów- sam tam dałem pieniądze, to 100 tysiecy złotych - czy ktoś to rozliczył? Artyści nie dostali kar.
Wpłacam, pod warunkiem, że pani Krywicz przestanie gadać głupoty o zmianach w języku polskim. Po polsku mówi się: "NA Ukrainie" i to absolutnie nikogo nie obraża. Wydumane tezy p. Krywicz, że należy mówić "W Ukrainie: bo "na" jest rasistowskie, są obliczone na konflikt między Polakami a Ukraińcami. A na takim konflikcie tej pani, jako Ukraince mieszkającej w Polsce, nie powinno zależeć
Nie zgadzam się z panem. Między "w" a "na" jest duża różnica: Jeżeli napiszę "na Pradze", to będzie dzielnica Warszawy, jeżeli "w Pradze" to będzie stolica Czech. "na" określa zależność jakiegoś obszaru, "w" przeciwnie, niezależność. I tego chcą od nas Ukraińcy: Żebyśmy uznali ich niezależność od Rzeczpospolitej.
Dziękujemy za odwagę :)