Ta zbiórka jest wsparciem dla naszej byłej podopiecznej Gusi i jej opiekunki Kasi.

Gusia została adoptowana przez Kasię w maju 2021 r. po roku pobytu w Schronisku Na Paluchu, będąc przez cały ten czas pod stałą opieką behawiorysty i grupy behawioralnej Żółte Boksy. Dom dla niej znalazł się bardzo daleko - u Kasi na Podkarpaciu.

Niestety chwila nieuwagi członka rodziny wystarczyła, by Guśka dała w popłochu nogę i zniknęła z radaru.

Kasia natychmiast podjęła działania mające na celu odnalezienie suczki - rozwiesiła ponad setkę plakatów, odświeżała ogłoszenia, dotarła do lokalnych portali. Po psie zaginął słuch, ale po prawie dwóch miesiącach ogłoszenie dotarło w odpowiednie miejsce - ponad 20 km dalej od miejsca zaginięcia pojawiał się pies odpowiadający rysopisowi. Opiekunka natychmiast rozwiesiła tam ogłoszenia i przez kolejne cztery dni spływały do niej informacje, że na 90% to Guśka.

21 lipca dwie wolontariuszki udały się na południe w celu potwierdzenia tożsamości uciekinierki, rozpoznania terenu i próby złapania jej w klatkę. Z całą pewnością była to nasza Gusina, ale do klatki za żadne pasztety nie chciała wejść, a miejsce bytowania było na tyle niebezpieczne (ruchliwe skrzyżowanie z drogą krajową S19 na styku miejscowości Iskrzynia i Kombornia), że nie można było kombinować. Zdecydowaliśmy się wezwać specjalistę od trudnych przypadków - Artura Wojciechowskiego ps. Jamor.

Dziś, tj. 27 lipca br., w godzinach wieczornych Jamor złapał Gusię. Jak? Wiedzą tylko oni dwoje.

W czasie, gdy Gusia jest w drodze do domu, my prosimy Was o wsparcie w opłaceniu kosztów akcji - 1100,00 zł to koszt przyjazdu i usługi łapania. Prosimy o pomoc nie dla siebie - dla Gusi, by była bezpieczna, i dla Kasi, która wedle naszej oceny zrobiła wszystko, co w jej mocy, by zlokalizować i utrzymać w jednym miejscu suczkę. Kasia ma przed sobą jeszcze duże wydatki związane z modernizacją ogrodu, by Gusia na pewno była bezpieczna, więc chcemy ją nieco odciążyć finansowo.

Będziemy wdzięczni za każdą pomoc z Waszej strony!