Zrzutka na CUD 2
Zrzutka na CUD 2
Nasi użytkownicy założyli 1 261 659 zrzutek i zebrali 1 448 585 179 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Zrzutka na CUD
Cudem jest dla mnie pomoc, którą otrzymuję od osób wrażliwych na los moich zwierząt.
Tak – cudem – bo najczęściej tylko takie zdjęcia, na których widać cierpienie zwierząt poruszają serca i skłaniają do pomocy.
Gdy ktoś ze wszystkich sił stara się, aby do takich cierpień nie dopuszczać
i na miarę możliwości żywi i leczy pokazując zadbane stadko, to pomoc nie jest już taka oczywista.
I właśnie dlatego jest ona dla mnie cudem!
Opiekuję się w sumie 7 psami – 4 u mnie, a do 3 dojeżdżam oraz 52 kotami – 45 u mnie, a do 5 - 7 dojeżdżam.
Gdybym pracowała zawodowo non stop, bez chwili wytchnienia to i tak nie jestem w stanie zarobić na podstawowe potrzeby moich podopiecznych.
Karmienie kotów, sprzątanie po nich, podawanie leków, codzienne jazdy na teren i co chwilę do weterynarza zabierają większą część mojego życia. Na pracę zarobkową zostaje mi niewiele czasu.
Śpię też bardzo krótko, co bardzo mnie osłabia.
To, co mam przeznaczam na trochę karmy i spłatę kredytów zaciągniętych kiedyś na zakup jedzenia dla kotów.
Często nie starcza nawet dla mnie i muszę pożyczać od znajomych.
Podarowanych środków dla zwierząt nigdy nie przeznaczam na swoje potrzeby.
Robię zdjęcia zakupionej karmy, żwirku i leków i razem z fakturami czy paragonami pokazuję w poście rozliczeniowym na FB.
Moja poprzednia zrzutka trwała od sierpnia do listopada.
Serdecznie dziękuję Wszystkim, którzy pomogli mi w zakupie karmy, żwirku i leczeniu zwierząt! ❤️
Bardzo chciałam zrobić w grudniu rozliczenie, ale jak dotąd nie dałam rady.
W połowie listopada jedna z moich kotek straciła wzrok.
Do tej pory każdą chwilę wykupioną z innych obowiązków poświęcałam właśnie Zosi.
Bardzo źle zareagowała ona na leczenie tarczycy i nadciśnienia i robiłam wszystko, żeby ułatwić jej życie. Niestety nie udało się. Od 20 grudnia musiałam szybko pozbierać się po jej stracie, gdyż reszta mojej jedynej rodziny potrzebuje mnie i stąd właśnie mam ten poślizg w rozliczeniu, które
pokażę w ciągu najbliższych 2 tygodni.
Do takich spraw podchodzę sumiennie, a dokładne podsumowanie wymaga czasu.
Ja natomiast mogę z trudem poświęcić na to tylko ze 2 godziny dziennie.
W trakcie trwania poprzedniej zrzutki umarł mój ukochany Białuś, któremu mimo leczenia nie udało się pokonać fipa.
Burasce na terenie skończyły się nerki, mimo prób ratowania ich.
Wczoraj też zakończył życie Czarnulek – kot, który od 2 lat przychodził do mnie na jedzenie. Chyba auto go zabiło.
Przybyło natomiast trochę maluchów – 8 + 2 na terenie.
Część z nich do dziś na pewno straciłyby wzrok, a nawet i życie gdyby nie otrzymała pomocy.
Niestety - co chwilę wraca im koci katar, który bardzo przeszkadza mi w szukaniu nowych domów.
Półtora miesiąca temu na moje podwórko przyszedł piesek Stefek, który dostał u mnie tymczasowy dom – mam nadzieję, że znajdzie odpowiedni stały.
W lesie błąkał się też kot Zenek, który umierał od kociego kataru.
Teraz jest już dobrze, ale on nie nadaje się do adopcji na tę chwilę, bo jest tak dziki, że atakuje mnie podczas prób dotykania.
Po drodze też zatkały się moje 2 koty – Puchacz i Pulpet.
Musiały być cewnikowane, a ten pierwszy był nawet w klinice w Legionowie.
Nadal są leczone.
Ostatnio też moja sunia Sonia dzięki pomocy Dobrych Ludzi została w końcu wykastrowana, gdyż dopadło ją ropomacicze.
W zasadzie to nie ma tygodnia żebym nie leczyła w domu co najmniej kilku kotów – koci katar, kaliciwirus nie odpuszczają, a ja nie jestem w stanie kupić środków podnoszących odporność wszystkim kotom, które ich potrzebują.
Wracając do tematu wydatków to miesięczny koszt zakupu karmy i żwirku to
3 do 3,5 tysiąca – zależy od apetytu.
Moje koty jedzą tylko jeden mokry posiłek dziennie, a reszta to niestety sucha karma – niestety, bo wiem jakie szkody powoduje, ale nie starcza mi na samą mokrą.
Gdy natomiast przychodzi jakaś choroba to zwyczajnie jestem rozłożona na łopatki z braku funduszy na lekarza.
Co jakiś czas muszę też odrobaczyć i odpchlić wszystkie moje futra i to już jest dla mnie koszt bardzo trudny do ogarnięcia.
Nieraz kastruję też koty na terenie. Teraz ekspresowo muszę tego dzikiego Zenka, bo zapach jego moczu bardzo utrudnia mi życie, a i on będzie się z tym męczył niedługo.
Gdyby ktoś z Was chciał pomóc mi w trudach utrzymania moich zwierząt - głównie kotów - to będę bardzo wdzięczna za każdy gest.
Zrzutka jest na tę chwilę na 4.000 zł.
Jeśli będzie ona przez Was wspierana to będę ją przedłużać i zmieniać kwotę,
bo pomoc jest nam potrzebna w każdym miesiącu.
Z góry bardzo za nią dziękuję! ❤️🙂

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj ile osób odwiedziło i wsparło tę zrzutkę z twojego polecenia! Dowiedz się więcej.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj ile osób odwiedziło i wsparło tę zrzutkę z twojego polecenia! Dowiedz się więcej.
Jest Pani cudowna