Oto Mozart i Tango, tak nazwałyśmy ich z moją mamą po tym jak wyprowadziłyśmy je z posesji, na której zostały pożucone w kojcach i na łańcuchach wraz z dwoma innymi psami.

Mozart to bardzo wystraszony pies, siedział w kojcu i bał się własnego cienia. Udało mu się wygryźć dziurę w prowizorycznym kojcu i kiedy zobaczyłyśmy, że biega luzem postanowiłyśmy zabezpieczyć go u mojej mamy w domu. Po godzinie udało się zapędzić go w róg i nałożyć pętelkę ze smychy na szyję. Mozart jest bardzo wycofany ale nie ma w nim grama agresji, nawet jeśli nie podobają mu się zabiegi kosmetyczne, które niestety wypełniają każdy dzień ponieważ był zaniedbany to grzecznie im się poddaje. Jeszcze ciężko mu zaufać komis więcej niż mojej mamie i mi ale po kilku dniach przynajmniej przestał się czołgać.

Tango to wesoły młodziak około roku. Świetnie dogaduje się z suczką mojej mamy, która jest w tym samym wieku.

Tango był przywiązany od zewnątrz do słupka jednego z boksów, nie miał budy a łańcuch był krótki. Wykopał sobie norę w której mieszkał.

Również był zaniedbany ale ten psiak kocha czesanie. Kołtuny zostały wycięte i teraz Tango może cieszyć się codzienną pielęgnacją.

Mam ogromną prośbę o wsparcie finansowe. Psy są nie kastrowane, z pasożytami, do szczepienia. Nie mamy dla nich nic, ich pojawienie się nie było planowane.

Zabiegi weterynaryjne, leki i badania są bardzo drogie.

Szelki, smycze żeby mogły chodzić na spacery wszystkie razem. Posłania... To wszystko nie planowane wydatki.

Wierzę, że wspólnymi siłami możemy odmienić los tych zwierzaków.

Proszę, nie wypowiadajmy się na temat byłych właścicieli, najważniejsze, że psy są już gdzie indziej i można im pomagać.