To tylko pies mówią jeden z wielu błąkających się po wsiach, niechciany zapomniany, zaniedbany.

Pewnie miał kiedyś swojego "człowieka" , teraz nie ma nikogo.

To cud , że jeszcze żyje. Głowa cała w kleszczach, miał szczęście, że znalazła go przyjazna dusza i jako jedyna nie pozostała obojętna i zabezpieczyła.

Mambo, bo takie imię dostał, pojechał do hotelu, gdzie zadbali o jego stan zdrowia. To fantastyczny proludzki psiak, za chwilę będzie szukał domu na całe życie takiego prawdziwego, gdzie ktoś obdarzy go uczuciem jakiego pewnie nigdy nie zaznał. Ale zanim to nastąpi, musimy trochę o niego zadbać. Niesamowita ilość kleszczy jaką miał na sobie osłabiła go dlatego osłonowo dostał leki. Przez kilka dni musimy go poobserwować pod kątem chorób odkleszczowych. Musimy też naszego kawalera zaszczepić i wykastrować, a do tego dochodzi jeszcze koszt opłacenia hotelu plus zakup karmy. Ustalona kwota to kropla w morzu naszych potrzeb, ale liczymy na to, że młody wiek i urok osobisty Mambo sprawi, że szybciutko znajdzie swój domek i nie będzie skazany miesiącami na hotel.