UWAGA!

Pomóżmy w utrzymaniu piesków przy życiu!

W ubiegłym tygodniu dowiedzieliśmy się o ich wyrzuceniu w lesie. Było to dla nas szokujące.

Sami nie mamy psiaków i myśleliśmy, że takie historie zostały jedynie w pamięci naszych rodziców czy dziadków, a ludzie naprawdę traktują psy jak prawdziwych członków rodziny...Nic bardziej mylnego...

Nie mogliśmy spać przez całą noc. Następnego dnia zdecydowaliśmy, że jedziemy po nie.

Wyruszyliśmy w 200 km podróż nie mając pojęcia czy uda nam sie je znaleźć i czy jeszcze żyją. Wydrukowaliśmy ich zdjęcie i zaczęliśmy pytać mieszkańców pobliskich wiosk.

Po około godzinie udało nam sie je znaleźć. Były w opłakanym stanie, głodne, ledwie trzymające się na nogach. Wiedzieliśmy, że musimy im pomóc, jednak nie do końca wiedzieliśmy jak. Sami mieszkamy zaledwie 40 m2 i mamy kota, który jest bardzo płochliwy.

Od tego czasu usilnie szukamy dla nich nowego i ciepłego domu, jednak bezskutecznie. Nikt, zupełnie nikt, nie jest zainteresowany wątpliwej urody kundelkami... A dla nas są wspaniałe. Mądre, posłuszne i lojalne.

Niestety, nasz kotek jest przerażony całą sytuacją, przestał jeść, i boimy się, że w pewnym momencie ze stresu ucieknie i już do nas nie wróci.

W związku z tym, do momentu znalezienia nowego domku, chcielibyśmy umieścić psiaki w hotelu tymczasowym (w "Psi Hotel Psia Szkoła Beaty Hettlinger"). Pani Beatka jest bardzo zaangażowaną osobą, która zgodziła się pomóc w opiece nad zwierzętami oferując minimalną stawkę uwzględniająca wyżywienie oraz opiekę.

Jak sie okazuje jest to jedyna szansa wykluczająca oddanie ich do schroniska, w którym najprawdopodobniej będą musiały doczekać końca swych dni lub po prostu zostaną uśpione...

Według weterynarza pieski mają około 3 lat, są bardzo grzeczne i posłuszne, reagują na komendy i łaszą się do ludzi. Uwielbiają pieszczochy.

Są po badaniach weterynaryjnych, założyliśmy im książeczkę. Są zaszczepione.

Z góry dziękuje za każdą pomoc!