Wydawałoby się, że moje życie zaczyna być stabilne. Rodzina, mieszkanie, małżeństwo. Byliśmy szczęśliwi..

Dwa miesiące później diagnoza - nowotwór.

Świat się zawalił.

Nazywam się Magda, mam 45 lat.

Potrzebuję pomocy.

Od początku roku walczę z nowotworem.

Oszczędności, które miały początkowo być na spokojne życie musiały pokryć leczenie i dojazdy do lekarzy. Pieniądze się kończą, a potrzeb związanych z leczeniem nie ubywa.

W październiku 2024 roku przy rutynowym badaniu kolonoskopii stwierdzono u mnie nowotwór złosliwy jelita grubego. Dalsze badania ujawniły liczne przerzuty do wątroby, płuc i śledziony.

W listopadzie przeszłam pierwszą operację, gdzie usunięto mi guza pierwotnego z jelita grubego.

W grudniu po badaniu PET okazało się, że przerzuty są nieoperacyjne (rozsiew META).

Od stycznia wprowadzono u mnie leczenie paliatywne (immunoterapia, chemioterapia).

Po pierwszych trzech miesiącach leczenia, po kontroli okazało się, że chemia nie pomaga, pojawiło się sześć nowych przerzutów. Poddano mnie silniejszej chemioterapii.

Niestety leczenie nie zostawiło mnie bez skutków ubocznych.

Straciłam włosy..co było dla mnie ogromną traumą. Chemioterapia uszkodziła mi nerwy, mam niedowład prawej ręki, tzw. neuropatia. Moje dłonie były jedną wielką raną, skóra schodziła mi z nich płatami, ciężko było mi cokolwiek zrobić. Każdy ruch dłoni sprawiał mi ból. Leczenie wiąże się z cierpieniem..

Jednego dnia jest mi lepiej, drugiego nie mam siły wstać z łóżka.

W obecnej sytuacji każda złotówka ma dla mnie ogromne znaczenie.

Dojazdy dwa razy w miesiącu do Bydgoszczy, raz w tygodniu do Ciechocinka, zakup leków i suplementów są dla mnie ogromnym wydatkiem finansowym. Miesięczne jest to koszt minimum 3000zł.

Mam dla kogo żyć.

Mam wspaniałego męża i trójkę cudownych dzieci.

Nie chcę jeszcze umierać.

Bardzo proszę o wsparcie mojego leczenia i z góry dziękuję za każdą pomoc.

Magdalena Szymoniak