Tyle się mówi,rozpowszechnia wiedzę o kastracji,sterylizuje zwłaszcza kocice,miedzy innymi po to aby nie spotykać na drodze "owoców"niekontrolowanego rozmnażania.

Oto Loluś,jedno z tych nieszczęsnych stworzeń,bez domu,opiekuna,odpowiedniej opieki, Jedyne,albo aż tyle, co miał to dokarmianie przez 2 osoby,którym jego los nie był obojętny.Niestety około 2 letni kocurek do dziś był nieuchwytny.Mimo pogarszającego się stanu zdrowia ,nie pozwalał się odłowić,do dziś...Tamtejsza karmicielka zawiadomiła koleżankę,która natychmiast "dostarczyla"kota do gabinetu Vita-vet w Zamościu. Kocurek nawet nie protestował, poddał i prosił tym gestem poddańczym o pomoc.Jego brązowe futerko,było zapewne kiedyś czarne,uszy w fatalnym stanie,z oczu ropna wydzielina,nos mokry od kataru,diagnoza: koci katar zaatakował płuca,testy na białaczkę-dodatnie...W jego sytuacji to brzmi jak wyrok,ale chcemy o niego zawalczyć.Podzamojska gmina pokryje koszty leczenia i późniejszej ewentualnej kastracji .Potrzebne są "tylko" fundusze na wykonanie droższego testu (okolo 240 zł) na potwierdzenie lub wykluczenie białaczki.On nie może wrócić znów na ulice, nie może żyć jak dotychczas ale żeby móc mu szukać domu trzeba być pewnym choroby.Potrzebne są też środki na karmę, żwirek jak zawsze,może ktoś zechciałby zakupić?

Bezdomne koty..nie mają domów ale mają serca,które biją tak samo jak naszych domowych pupilków...