Bez prawa jazdy i samochodu trudno jest aktywnie pomagać zwierzętom. Transport do weterynarza lub domu tymczasowego/stałego wymaga zaangażowania osób trzecich. Chciałabym to zmienić...

W mojej miejscowości nie ma działającego schroniska dla zwierząt, nie ma fundacji, są tylko nieliczne osoby, którym na sercu leży "los braci mniejszych". W wielu sytuacjach jesteśmy zdani sami na siebie. Potrzebujących nie brakuje - co miesiąc zgarniamy z ulic chore zwierzaki, zwierzaki wyrzucone, niepotrzebne, w ciężkim stanie. Wśród grona pomagających nie ma nikogo, kto mógłby o dowolnej porze zawieźć psa lub kota do zaprzyjaźnionych lecznic lub do domów stałych czy tymczasowych. Zawsze jest problem z transportem, choć staramy się uzgadniać wszystko z wyprzedzeniem, korzystać z różnych możliwości itd.

Jeśli chodzi o mnie, bardzo chciałabym dalej aktywnie pomagać zwierzętom, dlatego pomyślałam o zrobieniu prawa jazdy i zakupie samochodu. Dzięki temu zniknie spora część naszych problemów. Nie stać mnie obecnie na samodzielne sfinansowanie kursu - pracuję jako opiekunka osób starszych i dorywczo podejmuję się różnych zleceń. Pomyślałam o zrzutce - proszę w ten sposób o pomoc wszystkich miłośników zwierząt i nie tylko. Wasza dobroć zostanie przekazana dalej :)

Bardzo dziękuję za każdą nawet najmniejszą wpłatę i pozdrawiam.

Między innymi dla nich był potrzebny transport...

Dla nich też :) Ta kocia rodzinka została już uratowana, ale każdego dnia spotykamy na swojej drodze kolejne potrzebujące koty i psy.