Happy kot który żyje na kredyt
Happy kot który żyje na kredyt
Nasi użytkownicy założyli 1 279 252 zrzutki i zebrali 1 498 531 187 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Wiecie jak to jest być odpadem? Happy wie.
Jak to jest zostać porzuconym? Happy wie.
Jak to jest umierać za życia? Happy wie.
Jak to jest nie być wartym tego żeby ratować jej życie?
Happy to wszystko już wie.
Chwile przed tym jak poznałyśmy Happy wtedy jeszcze "Sonie" ogłosiłyśmy że naszym postanowieniem noworocznym będzie to że nie weźmiemy ani pół kota więcej. Miałyśmy wtedy ogromny dług w przychodni, i kilka ciężkich nieadopcyjnych przypadkow na stanie. Jednak wszyscy wiemy jak ciężko czasem wytrwać w postanowieniach i tak 4 stycznia (całe 4 dni brawo dla nas) trafiła do nas najbardziej nieszczęśliwa kotka świata która na przekór wszystkiemu dostała imię Happy.
Historia Happy nie jest historią szczęśliwego ani nawet wmiarę normalnego życia. To historia naznaczona bólem i cierpieniem. Zamiast milusich kocich łapeczek stworzonych do całowania i padania przed nimi na kolana Happy ma wielkie zdeformowane łapy z otwartymi ranami i gołymi kośćmi które przebiły skórę. Wyobrażacie sobie to? Każdy jej krok powodował niewyobrażalne cierpienie a to wszystko kosztem klapniętych uszek...
Przechodzi mnie dreszcz za każdym razem kiedy pomyślę o tym że ktoś zrobił coś tak potwornego niewinnemu stworzeniu. Osteochondrodysplazja, choroba i przekleństwo kotów zwisłouchych na którą cierpi Happy jest nieuleczalna ale ona chcę ŻYĆ. Skąd ta kupka nieszczęścia wzięła się u nas? W okolicy Świąt Bożego Narodzenia właściciele Happy zgłosili się do przychodni po tym jak kotka przestała chodzić do kuwety, nie dzień czy dwa. Happy nie robiła kupy od 5 tygodni. Tak bardzo jak nie mieści się to nam w głowie TO przestało mieścić się w Happy ale potrzebna była operacja za którą nikt nie chciał zapłacić. Ci którzy mieli być na dobre i na złe uznali że nie jest tego warta. Za te pieniądze można przecież kupić nowego genetycznie poszkodowanego kotka z olx i nawet jeszcze zostanie! Tak więc zrzekli się Happy i zostawili w przychodni gdzie przeszła zabieg ratujacy życie a nastepnię trafiła do schroniska. A ze schroniskowego boxu gdzie zdążyła złapać jeszcze zapalenie płuc prosto do nas. Nie musiałyśmy się nad tym długo zastanawiać, wiedziałyśmy że umrze tam albo u nas ale zdąży zaznać ciepła i miłości. Wypis, zalecenia, tona leków. Skierowanie na hospitalizacje, rokowanie niepomyślne. Od 4 stycznia Happy jest w ciągłym leczeniu. To już pół roku, walczymy razem z nią ramię w ramię. Łapka w łapkę. Echo serca, badania krwi, wymazy, znieczulenia i kontrole. Kroplówki, antybiotyki, leki, suple, opatrunki, dziesiątki zdjeć rtg i godziny spędzone na usg. Kilka zabiegów opracowania ran i szycia porozrywanej skóry. Lewatywy, inhalacje, i milion strzykawek wyplutych na moją piżame podczas dokarmiania. Miałyśmy nie brać więcej kotów ze wzgledu na ciężka sytuacje finansową i wziełyśmy JĄ. Los z nas zadrwił nie pierwszy raz. Tylko że w przeciwieństwie do jej byłych właścicieli my jesteśmy w stanie odmówić sobie bardzo wiele żeby tylko pomóc zwierzęciu. Nawet nie swojemu i tak naprawdę swojemu bo Happy jest nasza i przez swoje problemy nigdy nie będzie kwalifikowała się do adopcji. Z pomocą najlepszego zespołu lekarzy na świecie, kosmosie i innych galaktychach powoli zaczęłyśmy wychodzić na prostą. Rany na łapkach pięknie się wygoiły, z kachetycznego kota zombie o wadze ledwo ponad kg Happy zaczęła przypominać swoją najlepszą wersje. Przytyła a leki przeciwbólowe które dostaje na stałe sprawiły że życie stało się znośne a nawet całkiem fajne. Aż do teraz. No właśnie, Happy znów się zatkała. Ona naprawdę żyje na kredyt tej operacji miało już nie być. Miała być z nami do następnego zatkania bo otwieranie jej drugi raz było by zbyt dużym ryzykiem. Leki, kroplówki, lewatywy, usg znów wszystko od nowa. Nie ma nadziei. Zrobiłyśmy jeszcze krew żeby mieć pewność że postępujemy słusznie. Zawsze musimy mieć pewność że zrobiłyśmy wszystko co się da żeby móc dużo płakać ale potem spać spokojnie. Wyniki- wszystko w normie, stan zapalny ale po za tym wszystkie narządy wydolne! Szok. Decydujemy się. Wiemy że dużo rzeczy może pójść nie tak po otwarciu. Żegnamy się przed znieczuleniem ze świadomością że jest opcja że już jej nie wybudzimy. Brak cech martwicy i perforacji. Udało się. Usuwamy to czego ona sama nie mogła i budzimy. Kolejny raz. I tym sposobem Happy wykorzystała swoje 9 z 9 kocich żyć. Ten kot żyje na kredyt i my też. Kupiłyśmy tym zabiegiem jej i nam trochę wspólnego czasu ale jest jeszcze faktura do zapłacenia i tort do upieczenia dla wszystkich lekarzy i techników. Ten kot tyle przeszedł że naprawdę na to zasługuje nawet jeśli nas nie stać. Prosimy w imieniu Happy o pomoc w opłaceniu faktury. To dla nas i dla niej być albo nie być ale same nie damy rady 💔

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj ile osób odwiedziło i wsparło tę zrzutkę z twojego polecenia! Dowiedz się więcej.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj ile osób odwiedziło i wsparło tę zrzutkę z twojego polecenia! Dowiedz się więcej.