Bella to starsza kicia. Na pewno ma co najmniej 10 lat. Najzwyklejszy czarny kot. Absolutnie pomijany, niewidoczny.

Całe swoje dotychczasowe życie spędziła na ulicy. Owszem, pod opieką karmicieli, z pełnym brzuszkiem i w budce, jednak nie w ciepłym domu. 

A koteczka bardzo zabiegała o uczucia, łaknęła kontaktu z człowiekiem. Nawet obcy człowiek mógł ją bez problemu pogłaskać. 

W tym roku pojawił się problem. Belli spuchł pyszczek, znacznie schudła.

Nasza wolontariuszka pojechała po nią.  Owszem, na pierwszy rzut oka kicia wyglądała kiepsko, bo chuda, sierść zmieniona, nastroszona. Jednak prawdziwy dramat ukazał się w jamie ustnej. Ogromna krwawiąca dziura… Przetoka z guza na policzku aż do dziąsła, z którego sączyła się krew i ropa. 

Ile bólu Bella musiała znosić, to tylko ona wie. To, że jadła, że nie straciła do końca sił i chęci

do życia, to naprawdę ogromny cud. 

Wyniki badań Belli okazały się dobre, dlatego zdecydowaliśmy się na znieczulenie i porządne oględziny zmienionych miejsc. Przetokę oczyszczono, pobrano materiał do badania cytologicznego. Z dziury wydobyto resztki zębów. Niestety, w rtg okazało się, że kość czaszki uległa już zniszczeniu. Bella długo musiała chodzić w takim stanie.

Kicia dostaje teraz silny antybiotyk, leki przeciwbólowe. Jest w domu naszej wolontariuszki, w końcu cieszy się ciepłem domu i mięciutą czystą poduszką. 

Jest przekochanym stworzonkiem. Ufnie spogląda na człowieka w oczekiwaniu na to co dobre: jedzonko oraz głaskanie. 

My czekamy na wyniki badania cytologicznego wierząc, że to jednak tylko ropień. 

Bo Bella zasługuje na życie. Na ciepło,  na uczucie, którego jej naprawdę brakowało. 

Błagamy, pomóżcie jej! 

Edycja.

Mamy wyniki Belli.

Niestety, przypuszczenia się potwierdziły. Koteczka ma raka płaskonabłonkowego. Jest on bardzo inwazyjny, leczenia nie ma. Będziemy postępować zgodnie z zaleceniem lekarzy weterynarii.