Fundacja IAŚ wzbogaciła się o nowego podopiecznego, jego historia jest dobitnym dowodem na to, że w zmienionym przez człowieka środowisku, myśliwi są niezbędni dla zachowania równowagi i bioróżnorodności. Podczas zasiadki na drapieżniki myśliwy spod Łodzi ujrzał niecodzienny obrazek. Oto od strony wsi sznurował lis, niosąc w pysku przeraźliwie miauczącego kociaka. Nie zastanawiając się dłużej, oddał celny strzał do lisa, ratując tym samym życie 3-miesięcznej trikolorowej kotce. Uratowane zwierzę natychmiast przewieziono do gabinetu weterynaryjnego, w którym okazało się, że poza drobnymi skaleczeniami oraz katarem i infekcją lewego oka, nic poważniejszego na szczęście nie dolega. Ponieważ kolega Dorian sam nie mógł się nią zajmować poprosił o pomoc znajomych, toteż kiedy władze naszej Fundacji poznały historię kociaka, którego życie zostało uratowane w tak nietypowy sposób uznaliśmy że powinien z nami zamieszać aby stale przypominać, że człowiek – w trosce o własne bezpieczeństwo i dobrobyt – tak daleko zmodyfikował swoje otoczenie, że ingerencja w przyrodę staje się koniecznością aby zachować jej równowagę. W tym wypadku, gdyby nie wieloletnie szczepienia lisów na wściekliznę, ich populacja z pewnością nie osiągnęłaby obecnego poziomu i nie zagrażała zwierzętom domowym.

Felicja, bo takie dostała imię, jest radosnym kotem, który nie pamięta nic z traumatycznej historii jaka ją spotkała. Wymaga jednak leczenia i karmy, a nasza Fundacja utrzymuje się tylko z wpłat darczyńców.