Moi drodzy.

To nam spłonęło auto 30 stycznia w centrum Stalowej Woli. Udało nam się z mężem uciec z niego zanim zablokowały się drzwi, dlatego jestem ogromnie wdzięczna, że przeżyliśmy.

Mamy 3 dzieci, w tym jedynego syna ze znacznym stopniem niepełnosprawności, chorującego na padaczkę i autyzm. Drugi syn też choruje na padaczkę, a poza tym na autyzm atypowy, ale lepiej sobie radzi. Wszystkich specjalistów leczących nasze dzieci mamy poza miejscem zamieszkania: Mielec, Nowa Dęba , Łańcut. Szkoły, do których chodzą chłopcy mieszczą się w Grębowie i Sandomierzu, z racji tego, że są to szkoły specjalne. Ja też od dziecka leczę się na padaczkę, od kilku lat na reumatoidalne zapalenie stawów, skoliozę, lordozę, migreny z aurą i inne.

Do tej pory nie mogę się otrząsnąć z szoku. Wystarczy, że drzwi od klatki w bloku hukną, a ja już się wzdrygam. Świadkowie pisali w social mediach, że było słychać odgłosy przerażających wybuchów, i to jest prawda, ogień pochłonął cały pojazd stąd strzelały opony i szyby, a także zbiorniki pod maską.

Oboje z mężem nie poddajemy się, choć to trudna sytuacja. Nie jesteśmy jednak w stanie finansowo udźwignąć kupna innego auta. Auto 2 tygodnie temu było odebrane od mechanika i miało działać wszystko. Doszło chyba do jakiegoś zwarcia i zaczęło się palić. Chcielibyśmy kupić auto które będzie oszczędne, najlepiej na benzynę i gaz, bez usterek. Nie wiemy jak, ale ufamy że się uda. Niech się dzieje wola Nieba, nic nam więcej nie potrzeba.

Za wszystkie słowa pocieszenia, otuchy, modlitwy i pomoc z góry dziękujemy całym sercem.

Proszę uprzejmie o udostępnianie tej zbiórki, może znajdzie ktoś kto jest w stanie nam pomóc. ❣️❣️❣️🙏🙏🙏