Pomoc w opłacie akcji ratunkowej i leczenia konia Zahera
Pomoc w opłacie akcji ratunkowej i leczenia konia Zahera
Nasi użytkownicy założyli 1 222 588 zrzutek i zebrali 1 338 871 893 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Oto Zaher (co oznacza, jak wspominał dr Paweł, "przystrojony kwiatami") - 10 letni, piękny kasztanowaty arabek, którego na początku lata przywieźliśmy do Sabatu. Był to początek czerwca, konik zachwycał nas swoją siłą, spokojem, mądrą głową i niesamowicie ciepłym oraz uważnym podejściem do człowieka. Żabuś (ksywka dla wtajemniczonych) wyjechał ze stajni 5 dni później walcząc o zdrowie i życie, wrócił dopiero 24 września. Chcielibyśmy opowiedzieć co się działo, przestawić jak najlepiej sytuację, abyśmy mogli otwarcie poprosić o pomoc.
Zaher niebawem po przyjeździe stał na odizolowanym od stada głównego padoku, aby przesiąknąć zapachem naszej stajni i koni. Zamieszkał z końmi chorowitkami, które przyjęły go ciepło i z wyraźnym zainteresowaniem, ale poszanowując jego przestrzeń. Został zapoznany z każdym koniem ze stada, pod naszym okiem po kolei każdy mógł się ze sobą wzajemnie obwąchać :) Na pierwszy rzut oka stado przyjęło go dobrze, mimo wszystko stanął na kwaterce odizolowany z najbezpieczniejszymi końmi.
Następnego dnia musieliśmy niestety interweniować. Drugi arab niszcząc ogrodzenia przedarł się do Zahera i kopnął go dotkliwie w zad. Koń został szybko zabezpieczony przez weterynarza, dokładnie zszyty i opatrzony - za co ogromnie dziękujemy! Na zmianę wartowaliśmy dbając o ranę według zaleceń, koń wychodził na spacery pod okiem moim i obsługi stajni. Współwłaściciel konia chciała, aby zwierzak został wyprowadzony na spacer przez jej dziecko i babcię, na co niestety się nie zgodziliśmy z tytułu braku doświadczenia w obejściu z końmi. Jedynie współwłaściciel miał możliwość wyjść z koniem, znaliśmy go wszyscy dość długo, mamy pojęcie o jego umiejętnościach. Podkreślam, że arabek był koniem dobrze wyszkolonym, chodził przy nodze jak pies zarówno w stępie jak i kłusie, wciąż obserwując człowieka i zwracając uwagę na wydawane polecenia.
Parę dni po zszyciu rany w stajni pojawił się współwłaściciel ze swoim dzieckiem. Był dość mocno związany z naszą rodziną stajenną, pomagał w dbaniu o konie i obiekt. Wyraził chęć wyjścia na spacer z Zaherem, pytając mnie uprzednio o to. Zgodziłam się, natomiast został uprzedzony, że konia nie ma prowadzić dziecko. Na oczach obsługi stajni po wyjściu za teren uwiąz został przekazany dziecku, ponownie została zwrócona na to uwaga, sytuacja powtórzyła się. W spacerze towarzyszyła jedna z dorosłych instruktorek, aby upewnić, że wszystko jest w porządku. Po pewnym czasie instruktorka wróciła do stajni, koń był grzeczny. Byłam wtedy w Gdańsku, pracowałam bardzo intensywnie nad obroną dyplomową. Dostałam wiadomości oraz zdjęcia z tego jak sprawuje się rudy, chwalony przez współwłaściciela, że jest bardzo grzeczny. Na instastory pojawiły się nagrania ze spaceru przedstawiające jak dziecko prowadzi konia samodzielnie oraz następnie jak stoi z nim na łące, a rodzic trzyma jedną ręką uwiąz za samą końcówkę, nagrywając drugą ręką wspólne chwile. Bardzo nas to zaniepokoiło.
Parę minut później obsługa stajni usłyszała tętent kopyt, rudy w szale galopował wzdłuż stajni z lasu, ciągnąc za sobą kompletnie sztywną zadnią nogę. Wszyscy rzucili się na ratunek, aby nie wpadł na nikogo ani nic po drodze. Został złapany i zaprowadzony do stajni, ledwo stojąc na zadnich nogach, krwawiąc. Prawdopodobnie wpadł w drut kolczasty znajdujący się gdzieś na styku pobliskiego lasu oraz łąki. Był przerażony. Od razu padł telefon do mnie, obsługa została poinstruowana jak działać, przemywali rany i pilnowali konia, a ja szaleńczo dzwoniłam do wszystkich weterynarzy z naszej listy alarmowej (blisko 25 numerów) prosząc o pomoc. Najbliższy lekarz mógł się pojawić za 4 godziny, Ci, którzy nie mogli pomóc na miejscu prosili o zdjęcia, aby móc chociaż podpowiedzieć jak postępować. Niestety prognozy były bardzo złe. Oscylowały pomiędzy eutanazją a dożywotnim kalectwem. Na prawej nodze rana na stawie skokowym była tak głęboka, że widoczna była kość. Pozostałe również nie wyglądały dobrze. Z opinii weterynarzy, w tym ortopedów padła decyzja, aby czym prędzej wieść konia do kliniki. Współwłaściciel nie był przekonany do tego ze względu na koszty, my wiedząc, że to jedyna szansa podjęliśmy działania.
Przyjechał transport, koń stojąc właściwie tylko na przodach został zapakowany. Dzwoniłam i prosiłam klinikę w Poznaniu, aby przyjąć go do siebie niezwłocznie. Warszawa nie miała terminów i możliwości na zajęcie się rudym. Koń wyjechał do Wielkopolski, niestety po 4 dniach i złej prognozie stawianej przez szpital postanowiliśmy szukać pomocy gdzie indziej. Przy odbiorze musiałam podpisać dokument, w którym "odbierający potwierdza, że nie zgłasza zastrzeżeń co do stanu zdrowia konia w momencie odbioru oraz nie ma zastrzeżeń co do przeprowadzonej diagnostyki i leczenia". Inaczej koń nie zostałby wydany. Na ratunek przyszedł doktor Paweł Golonka, który postanowił podjąć się zadania. Najistotniejszym była walka z możliwym zapaleniem najbardziej uszkodzonego stawu, który spędzał nam sen z powiek. Pojechał do Wrocławia i tam został na 3 miesiące. W między czasie pojawiły się roszczenia i problemy od współwłaściciela, który finalnie zrzekł się konia i zniknął, pozostały po sobie tylko listy prawnicze. Wiedzieliśmy, że koszt walki o zdrowie i życie Żabusia musimy ponieść sami. Nie było wiadomo jak długo potrwa leczenie. Całe wakacje przeżyliśmy w napięciu, czekając na telefony z informacjami co się dzieje. Żmudny proces gojenia i rehabilitacji przyniósł skutek, koń wrócił do Sabatu bez bólu. Na ten moment nadal nie wiemy czy kiedykolwiek wróci do pełnej sprawności użytkowej, najistotniejszym jest jednak możliwy powrót do pełnego komfortu życia Żabusia.
Według umowy koszt leczenia powinien zostać rozłożony na pół, pokryliśmy go całkowicie ze swojej kieszeni. Łącznie wyniósł około 24 000, z czego około 18 000 za Wrocław, około 2 000 Poznań, przejazdy konia to ponad 4 000. Wszystkie zgromadzone przez nas środki z naddatkiem zostały włożone w walkę. Prosimy więc o pomoc, aby móc odbić się od ziemi i żyć bez stresu o brak możliwości reakcji w innych sytuacjach codziennych ze stadem końskich podopiecznych. Dajemy wgląd do całej dokumentacji, faktur, wrzucamy zdjęcia i nagrania, zdjęcia RTG. Nie chcemy szukać już teraz winnych, rozkręcać kłótni, chcemy tylko nieśmiało poprosić o wsparcie. Całą sprawę opisujemy maksymalnie anonimowo w odniesieniu do osób biorących udział w zdarzeniu. Obsługa stajni i stajenna rodzina może natomiast otwarcie opowiedzieć o zdarzeniach, jesteśmy z wami w pełni szczerzy.
Jeśli uda się zebrać połowę kwoty postawi nas to na nogi i pozwoli dalej w spokoju pracować. Opiekujemy się końmi po przejściach, seniorami, chorymi przewlekle, w tym astmatykami, którym zapewniliśmy profesjonalny sprzęt. Uczymy i uświadamiamy dzieci, młodzież i dorosłych z zakresu świadomej pracy ze zwierzętami, opieki, warunków dobrostanowych, ich natury - wszystko aby lepiej rozumieć konie i nie być obojętnym na ich problemy.
Z tego miejsca składamy serdeczne podziękowania do wszystkich weterynarzy, którzy walczyli razem z nami poświęcając mnóstwo czasu i energii na poszukiwanie rozwiązań. W szczególności Panu doktorowi Golonce oraz doktorowi Rudzińskiemu, który to wspierał nas pod każdym możliwym kątem w tej sytuacji. Podziękowania należą się również Pani prawnik, która prowadziła nas zarówno w kwestiach formalnych jak i tych końskich - wskazując specjalistów i uspokajając. Następnie mamy obowiązek wspomnieć o tej rzeszy dobrych ludzi, naszych przyjaciół, którzy byli z nami i myśleli tak intensywnie jak i my. Paulinie i Kubie, którzy spali tak mało jak ja stresując się tym wszystkim. Dziękuję za okazane wsparcie! Nie muszę oczywiście wspominać o stajennej rodzinie, która cały ten trudny czas sumiennie przygotowywała się na różne ewentualności. Jesteście wielcy.
Zdjęcia RTG
LINK DO POSTA KLINIKI DOT ZAHERA
Faktury
Wypisy
Pozostałe
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!