Leczenie boreliozy i koinfekcji oraz walka ze skutkami choroby.
Leczenie boreliozy i koinfekcji oraz walka ze skutkami choroby.
Nasi użytkownicy założyli 1 226 308 zrzutek i zebrali 1 348 430 302 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Witam wszystkie dobre serca. Kiedyś byłam zdrowa, wysportowana, pracowita i zaradna. W 2008 roku ugryzł mnie kleszcz, miałam rumień wędrujący, diagnoza Borelioza... Od tamtego czasu, z dnia na dzień mój organizm słabnie. Ból zapanował nad całym moim ciałem. Przez problemy zdrowotne straciłam pracę, nie mam za co żyć i jak się leczyć. Mam zdiagnozowanych kilkanaście chorób, przeszłam kilka operacji i czekają mnie następne. Moim ratunkiem jest leczenie boreliozy i jej koinfekcji, które wg objawów towarzyszą mojej chorobie. Dokładna diagnostyka boreliozy i koinfekcji oraz leczenie metodą ILADS jest dla mnie ostateczną formą ratunku. Jest to niestety drogi ale skuteczny sposób walki z chorobą, która wyniszcza mój organizm. Niestety, ze względu na stratę pracy i na nieszczęście, które mnie spotkało, włamano mi sie do mieszkania i okradziono z wszystkiego cennego co posiadałam, nie mam funduszy. Otworzyłam dwa lata temu działalność gospodarczą ale niestety przez 2 miesiące byłam w stanie pracować, póżniej już tylko szpitale i zwolnienia lekarskie. Obecnie na życie dostaje miesięcznie niecałe 350zł. Przez tak niski przychód zadłużyłam się jeszcze bardziej. Musiałam szukać tańszego mieszkania, znalazłam ale ewidentnie wymaga remontu, w łazience pleśń na ścianach, cieknące krany i zatłuszczona kuchnia obita boazerią. Z ZUSowskich pieniędzy nie jestem w stanie wyżyć, rodzice zadłużyli się już gdzie mogli aby mi pomóc a MOPR wspomógł mnie tylko jednorazowo, kwotą 200zł. Proszę was o pomoc... póki jeszcze nie poddałam się do końca. Na dzień dzisiejszy zostałam uznana za osobę niepełnosprawną w stopniu umiarkowanym, niezdolną do pracy do 2021r. ale jako , że jest to tylko orzeczenie z MOPR nie daje mi to większych profitów finansowych. W tym czasie zamiast leczyć się i uniknąć najgorszego z braku funduszy zostało mi tylko zwijać się z bólu i odbijać od poradni specjalistycznych do szpitali. Jeśli nie zacznę się leczyć na boreliozę i koinfekcje nie mam szans na poprawę mojej sytuacji. Niestety leczenie tych schorzeń kosztuje miesięcznie ok 2tysięcy złotych a terapia może potrwać nawet kilka lat, ze względu na fakt, iż choroba towarzyszy mi już od prawie 20lat i wyniszcza mój organizm zajmując po kolei wszystkie organy. Proszę o najmniejszę choć kwotę, nawet złotówka zabrana od kilku osób daje już kilka złotych. Dziękuję za każdą nową wpłatę. PS. Zapraszam na stronę FB Asia Połubińska kontra borelioza oraz Razem dla Asi... Tam odpowiem na każde pytania dotyczące choroby i moich zmagań z nią. Tam również znajomi próbują mi pomóc w inny sposób niż finansowy. Z ogromną przyjemnością poznam i Ciebie.
Jeśli masz ochotę poznać mnie bliżej to opowiem Ci o sobie.. Nie mam już nic do stracenia. A może uda mi się przestrzec przed skutkami zarażenia kolejne osoby.
Mam na imię Asia, od dziecka zwariowana, ruchliwa, nie mogąca usiedzieć w miejscu osoba. Chciałam zwiedzić cały świat, poznać jak najwięcej rzeczy i przeżyć wszystko co tylko się da. Rodzina i znajomi śmiali się ze mnie mówiąc, że mam niezdiagnozowane ADHD. Oczywiście to tylko moja nieustanna chęć robienia czegoś, nie pozwalała mi usiedzieć w miejscu. Zawsze uwielbiałam sport i za cokolwiek się nie wzięłam, byłam w tym dobra albo bardzo dobra. Trenowałam tenis stołowy, siatkówkę, koszykówkę, badminton, ale największe osiągnięcia zdobyłam w lekkoatletyce. Zdobywałam czołowe miejsca w kraju i za granicami... znalazłam się w kadrze polski... wyniki poprawiałam co zawody, w planach byłam już na olimpiadzie... Niestety, życie pokazało mi inny scenariusz...
… coś zaczęło się ze mną dziać... bóle pleców, zawroty i bóle głowy, omdlenia, anemia, kłopoty ze stawami, coraz częstsze urazy, stany depresyjne, kłopoty z odżywianiem, problemy kobiece... Początkowo nie łączyłam tego w całość, tak jak i lekarze... Powoli zamiast skupiać się na wynikach sportowych zmuszona byłam zająć się zdrowiem, które pogarszało się z dnia na dzień...
Niestety moja lekkoatletyczna kariera sportowa skończyła się jeszcze przed spełnianiem olimpijskich planów, nawet nie dotrwałam w wieku seniora.
… kolejne urazy, operacje i powiększająca się lista chorób i problemów zdrowotnych spowodowała, że zmuszona byłam przerwać na 2 lata wymarzone studia na Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu. Tylko upór w dążeniu do celu pozwolił mi zdobyć tytuł magistra. Podjęłam pracę jako instruktor społeczno-wychowawczy, pracowałam z dziećmi. Organizowałam festyny, różnego typu imprezy sportowe... Zaczęłam prowadzić zajęcia usprawniające dla kobiet z problemami zdrowotnymi..
Nie mogąc już uprawiać sportu wyczynowo zaczęłam szukać zajęcia, które da mi spełnienie.
Znalazłam.
Wrażliwa na nieszczęście innych stworzyłam Akcję Charytatywną „Nie sam”, gdzie jako koordynator główny organizowałam festyny integracyjne z myślą o dzieciach niepełnosprawnych. Zaczęłam współpracę z Akcją "Jestem przyjacielem – Artyści dzieciom”, gdzie udało mi się pozyskać ponad kilkadziesiąt tysięcy złotych na spełnienie dziecięcych marzeń.
Ciągle walcząc z pogarszającym się stanem zdrowia i z coraz większymi wydatkami na leczenie z wielkim bólem zmuszona byłam zakończyć pomaganie innym. Kolejny uraz, wypadek w pracy... rok zwolnienia powypadkowego i świadczeń rehabilitacyjnych...
Lista chorób rośnie, pieniędzy coraz mniej, sił na walkę z tym wszystkim ubywa... W końcu badania wykryły przyczynę mojego stanu zdrowia, testy Western Blott potwierdziły, BORELIOZA. W Szpitalu zakaźnym mieli mnie uratować, wierzyłam, że tam znajdę pomoc... Zamiast tego znalazłam kolejny ból, po nakłuciu lędźwiowym, który miał potwierdzić w płynie obecność zakażenia boreliozą, co się często zdarza przy dawnym zakażeniu, dodatkowo nabawiłam się zespołu po punkcyjnego... zostałam odesłana do domu, z przypiętą karteczką – borelioza przebyta. Na tym skończyła się pomoc w ramach NZF.
Wróciłam do pracy po roku przerwy, niestety stan zdrowia pogarszał się, bóle, zawroty głowy, omdlenia i zaniki pamięci, piski uszne i kłopoty z widzeniem stwarzały mi coraz więcej problemów w pracy, coraz więcej pieniędzy zmuszona byłam wydawać na diagnostykę i leczenie... Funduszy zaczęło brakować. Aby żyć i mieć gdzie mieszkać podjęłam się kolejnej pracy, mimo kłopotów zdrowotnych. Znalazłam pracę w Szkole Społecznej, jako nauczyciel mogłam dodatkowo dorabiać na 3/4 etatu i byłam w stanie połączyć to z etatem instruktora społeczno-wychowawczego. Niestety praca od rana do nocy bardzo obciążała mój organizm, w którym przestały odmawiać posłuszeństwa kolejne organy. Nie poddawałam się, próbowałam nie zważać na kłopoty zdrowotne i z zaciśniętymi zębami zaczęłam odbudowywać się finansowo i zbierać pieniądze na ratunek i odbudowę zdrowia. Praca o świtu do nocy spowodowała, że do wynajmowanego mieszkania wracałam tylko na noc... Było to zaproszeniem dla złodziei. W dniu moich urodzin, w czasie gdy byłam w pracy włamano się do mojego mieszkania. Okradziono z wszystkiego co miałam, straciłam wszystko czego się dorobiłam, pamiątki z wycieczek, drogą biżuterię... pamiątki rodzinne... komputery, profesjonalny aparat z osprzętem, sprzęt sportowy, poniszczono to czego nie zabrali, straciłam nawet szczoteczkę do zębów. Załamałam się kompletnie, mój stan zdrowia jeszcze bardziej się pogorszył... lęki, problemy z wysławianiem się, kłopoty z chodzeniem, bóle mięśniowe, zaniki pamięci, coraz częstsze omdlenia, schudłam 20 kilo... W krótkim czasie straciłam jedną pracę... Potem kolejny staw mi nie wytrzymał, uraz stawu skokowego, zerwana torebka stawowa, pozrywane więzadła.. kolejny staw, który nie chce się leczyć... po roku walki w bólem i na zwolnieniu lekarskim straciłam kolejną pracę... zasiłek rehabilitacyjny nie wystarczał nawet na opłacenie mieszkania. Nie miałam już nic... Zapożyczona u rodziny, z długami u znajomych, czekająca na operację nogi i kolejną operację ginekologiczną, nie miałam szans na znalezienie pracy. Jako że, świadczenia rehabilitacyjne były zbyt niskie nie otrzymałam nawet zasiłku dla bezrobotnych. Rozpoczęłam kolejną walkę o przetrwanie, otworzyłam działalność gospodarczą. Udało mi się pozyskać fundusze na dobry start i stałam się Trenerem Personalnym. Jako mgr AWFiS, instruktor fitness, pilates i zdrowy kręgosłup zaczęłam prowadzić zajęcia dla kobiet. Próbując odbić się od dna podjęłam się współpracy z innymi klubami fitness,w których prowadziłam zajęcia o większej intensywności. Niestety... spotkał mnie kolejny pech... instruując grupę doznałam kolejnego urazu nogi. Czeka mnie następny zabieg i zanosi się na następny - drugie kolana zaczyna odmawiać posłuszeństwa... ile jeszcze mam przeżyć aby mój los się odmienił. Sama nie daje już rady... Minął rok prowadzenia działalności gospodarczej, z czego 9 miesięcy przebywałam na zwolnieniu lekarskim. Otrzymuję z ZUSu ok 330zł zasiłku zdrowotnego. Ze względu na to, żę otrzymałam dotacje na start (17tyś, które w całości musiałam spożytkować na sprzęt, 0złotych do ręki) nie kwalifikuje się do pomocy z MOPR. :(
Marzę o tym aby moje kłopoty zdrowotne się skończyły, abym mogła normalnie pracować, aby stać mnie było na samodzielne utrzymanie się i na godne życie. Wiecie kiedy to się zaczęło, moje kłopoty zaczęły się od jednego małego kleszcza, który wbił się w pępek. Miałam rumień wędrujący, niestety nie uzyskałam pomocy, nikt nie przepisał mi antybiotyku aby zarażony kleszcz nie wyniszczył mi organizmu.
Opis moich kłopotów zdrowotnych, zdiagnozowanych i tych czekających na diagnozę jest dłuższy, niż streszczenie mojego losu, które napisałam powyżej. Potrzebuję jeszcze dokładniejszej diagnozy i leczenia ILADS (takie badania trzeba powtarzać aby wiedzieć jak postępuje leczenie i z jakimi koinfekcjami, pasożytami i bakteriami muszę się zmierzyć. Nasz system zdrowotny nie potrafi mi pomóc. Potrzebuję Waszego wsparcia i finansów na leczenie abym mogła znaleźć radość, zapomnieć o bólu i znaleźć sens w życiu. Dziś tylko dzięki pomocy kilku osób, którzy dobrowolnie pomagają mi w leczeniu jakoś walczę z chorobą. Potrzebuję pieniędzy aby spłacić długi i mieć gdzie mieszkać. Chciałabym żyć normalnie i nie prosić o pomoc ale znowu sama zacząć pomagać tak jak to robiłam kiedyś.
Niestety zamiast pomagać mój stan zdrowia pogorszył się jeszcze bardziej, ledwo uratowali mi życie po pęknięciu torbieli i krwawieniu do otrzewnej. Później miałam komplikacje i w szpitalu zarazili mnie bakterią po której miałam punkcję i kolejny zespół popunkcyjny a na koniec przez wielkie bóle i zawroty głowy trafiłam do szpitala psychiatrycznego. A w szpitalu zamiast leczyć i zdiagnozować moje bóle głowy faszerowali mnie lekami. Udało mi się wyjść ze szpitala na własne życzenie. Przez jakiś czas zaczęłam myśleć, że wmawiana mi depresja jest przyczyną mojego stanu zdrowia i przyjmuję leki na to schorzenie. Niestety nie przynoszą one żadnego polepszenia. Stan zdrowia na dzień dzisiejszy jest bardzo zły. Bóle mięśniowe, zaburzenia równowagi, oczopląs, kłopoty z pamięcią i z wysławianiem się, kłopoty z trawieniem, z hormonami, ze stawami i bóle głowy nie do opisania i problemy kobiece (torbiele endometrialne ponownie się pojawiły i praktycznie co miesiąc ląduje na ginekologi po interwencji pogotowia ratunkowego). Walczę aby nie stracić narządów kobiecych ponieważ wykryto mi nowotwór niezłośliwy. Ostatnio dodatkowo wypadł mi bark przy wykonywaniu codziennych czynności i przez to walczę o odzyskanie sprawności prawej ręki.
Zdiagnozowane choroby w kolejności przypadkowej: hashimoto, niedoczynność tarczycy, padaczka, niedosłuch, depresja z objawami somatycznymi, niezłośliwy nowotwór narządów rodnych, endometrioza, macica mieśniakowata i liczne torbiele endometrialne jajników, zespół jelita wrażliwego, refluks, celiakia, hiperprolaktylemia, przewlekła anemia, atopowe zapalenia skóry.
Choroby w czasie diagnozy: insulinooporność, choroba crohna, łuszczycowe zapalenie stawów/reumatoidalne, nieznanej przyczyny zaburzenie pamięci, widzenia, słuchu i bóle głowy, słabość i bóle mięśniowostawowe, niezdiagnozowane wysypki i zmiany skórne itp... niestety ciężko spamiętać wszystko.
W mojej sprawie Michał Szebestik z Akademii Boreliozy zgłosił się do dr. Majdyły z Centrum Św. Łukasza w Gdańsku, który wyraził chęć pomocy, Niestety, mimo zapewnień, po podliczeniu kosztów muszę zabrać prawie tysiąc złotych na rozpoczęcie leczenia w jego centrum plus dodatkowe koszty związane z antybiotykami i innymi suplementami. Czyli ok 2tysiące miesięcznie.
Dziekuje osobom z Akademii Boreliozy i innych grup wsparcia, za siłę i pomoc, za miłe słowa i troskę i dziękuję za każdy grosz. Dziękuję, że jesteście
Niestety jedyną szansą na wyzdrowienie i godne życie są pieniądze, których mi brak. Muszę się odbić od dna i stanąć na nogi. Wyzdrowieć i zarobić na emeryturę. Pomóżcie mi choć złotówką. Dziękuję jeszcze raz.
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Dużo zdrowia!
Dużo zdrówka
Razem dla Asi licytacje. Powodzenia
życzę wszystkiego dobrego, niech się układa!!!
Kochana trzymam kciuki. Wierzę, że się uda zebrać potrzebna kwotę na leczenie i wrócisz do zdrówka. ????????