To kocie rodzeństwo od samego początku nie miało łatwo. Okrutny człowiek przerzucił je przez 2,5 metrowy płot wprost na teren czterech psów rasy amstaff. Jego cel był jasny..... pozbyć się "problemu".

Całe szczęście właścicielka psiaków szybko zareagowała, obroniła maleństwa, jedno i tak zostało poturbowane i zaczęła szukać dla nich pomocy. Tak kotki trafiły pod nasze skrzydła i wraz z jednoosobową fundacją Felis walczymy o ich byt.

Niestety my jesteśmy tylko studentkami a Fundacja tonie w długach i już pierwsza faktura za leczenie okazała się dużą kwotą. A to dopiero wierzchołek góry lodowej.....

Kotki mają zdiagnozowany koci katar, świerzb i okropną grzybicę. Potrzebujemy pieniędzy na dalsze leczenie, szczepienia, odrobaczania i diagnostykę ( badania krwi, moczu i testy na choroby wirusowe i prześwietlenie poszarpanego kociaka) oraz jedzenie bo te wygłodzone, ledwo miesięczne dzieciaki pochłaniają ogromne ilości karmy.

Prosimy o pomoc w imieniu tych malutkich istot, które same się nie pchały na ten świat. Nasz głos jest ich krzykiem. Każda złotówka jest ogromną pomocą, za którą będziemy bardzo wdzięczne.