Dzień 24 stycznia jest dniem, w którym życie pewnej rodziny ze wsi Czarnogłowy, wywróciło się do góry nogami. 

Zacznijmy od początku… 

Jak co dzień - wróciłem z pracy do domu i w tym momencie otrzymałem telefon, z którego dowiedziałem się, że ten dzień nie będzie dniem, gdzie spokojnie będę mogł odpocząć, zjeść obiad czy pobawić się ze swoimi zwierzętami.

„Synu- nasz dom płonie”… Od tego momentu do dnia dzisiejszego, działamy jak na autopilocie. 

Nawet nie wiem jak szybko dotarłem do Czarnogłów. To co zastałem na miejscu spowodowało, iż wiem, że z pełna premedytacja oraz zaangażowaniem będę działał i uderzał gdzie tylko mogę, aby wspomóc Mamę, Ojczyma wraz z moimi 8 i 15 letnimi Braćmi.

Spalił się cały dobytek ich życia. 

Akcja na miejscu trwała do późnych godzin nocnych, a z uwagi na bardzo silny wiatr tego dnia, po odjeździe kilku zastępów straży pożarnej, pełniliśmy dyżury, aby nie spowodował on ponownego powstania ognisk ognia. 

Wiele rzeczy staramy się zapewnić swoimi środkami, aczkolwiek i one kiedyś się kończą. Prosimy o pomoc w stanięciu na nogi i powrót do normalności.