PomożMY Andrzejowi wygrać walkę z rakiem płuca !
PomożMY Andrzejowi wygrać walkę z rakiem płuca !
Aktualności1
-
Kochani jesteście NIESAMOWICI !!! Dzięki Waszej szybkiej reakcji i Darom Serca w postaci wpłat dla Andrzeja, udało się opłacić nierefundowany lek na PIERWSZY MIESIĄC - dzięki temu rozpoczął 2 linię leczenia w szpitalu przy granicy polsko-niemieckiej. Nieważne, że musimy pokonać ponad 860 km w obie strony ; najważniejsze, że dostaje lek, który ratuje i przedłuża Mu życie. Mam nadzieję, że będą wciąż znajdywały się dobre dusze, które będa wspierać Jego walkę z rakiem , by mógł mieć ciągłość leczenia. Stąd moja wielka prośba - jeśli możecie rozsyłajcie i udostępniajcie dalej link do zbiórki w świat. Nawet nie wiecie, jak bardzo się cieszę i jestem Wam wdzięczna ! <3 W połowie kwietnia czeka nas kontrolna tomografia, która wstępnie oceni, czy udało nam się przełamać progresję. Dziękujemy, że jesteście z nami !Czytaj więcej

Ta zrzutka nie ma jeszcze aktualności.
Opis zrzutki
Dzięki Wam możemy pomóc Andrzejowi wygrać walkę z rakiem płuca !
Mój mąż ma na imię Andrzej ( w tym roku obchodzi 42 urodziny ), mamy cudowną 11-letnią córcię Amelkę. Nasza tragiczna historia zaczęła się niewinnie podczas weekendu majowego w 2016 roku. Wybraliśmy się do brata męża w odwiedziny i wówczas podczas wchodzenia na 4 piętro nie wiadomo skąd nagle pojawiła się u Andrzeja zadyszka. Byliśmy tym faktem ogromnie zaskoczeni bo Andrzej nigdy nie palił ( ja także ), dbał o zdrowie, regularnie wykonywał badania kontrolne oraz uprawiał amatorsko sport.
Po powrocie do domu niezwłocznie zgłosił się do przychodni, gdzie stwierdzono zapalenie oskrzeli i przepisano antybiotyk. Niestety nic on nie pomógł, a stan zaczął się pogarszać - mąż dostał w nocy duszności. Kolejna wizyta u lekarza rodzinnego i tym razem natychmiastowe skierowanie na rentgen w przyszpitalnym SOR. Tam kilkunastogodzinne oczekiwanie na przyjęcie, bo... "pacjent wygląda bardzo zdrowo". Po wykonaniu zdjęcia RTG o drugiej w nocy lekarka bez wahania odesłała męża na oddział szpitalny w celu dalszych badań. Cała diagnostyka została wykonana w jednym dniu, a już w następnym lekarz przekazał nam szokującą informację o podejrzeniu bardzo agresywnego nowotworu płuca z przerzutami... W tym momencie cały świat nam się zawalił i ciężko opisać słowami to co wówczas czuliśmy - szok, łzy, przerażenie, bezradność i krążące w myślach pytanie: dlaczego akurat naszą rodzinę to spotkało ??? Przecież tyle jeszcze przed nami rzeczy do zrobienia, wspólne plany; wychowanie dziecka, któremu zostali tylko rodzice, bo nie ma już na świecie dziadków. Po pierwszym szoku postanowiliśmy podjąć walkę z tą podstępną chorobą i nie poddawać się, dopóki będzie choć cień nadziei na ratunek.
Mąż musiał przejść mnóstwo specjalistycznych badań, męczących zabiegów, konsultacji w kilku szpitalach ( Kraków, Zakopane, Gliwice ). Wreszcie po 2,5 miesiącach udało uzyskać się ostateczną diagnozę - niestety bardzo okrutną - rak gruczołowy płuca w 4 stopniu z przerzutami do opłucnej, węzłów śródpiersia oraz kręgosłupa. Dla mnie wtedy, jako zupełnego laika w temacie nowotworów, niewiele to znaczyło, ale po przejrzeniu informacji w internecie rozpacz była coraz większa. Przed Andrzejem było kilka, a w najlepszym przypadku kilkanaście miesięcy życia... ;-(
W lipcu choroba zaczęła coraz bardziej dawać znać o sobie, gdyż u Andrzeja wystąpiły bardzo silne bóle w kręgosłupie lędźwiowym przebijające do nogi ,wskutek czego ciężko było mu siedzieć o chodzeniu nawet nie wspominając. Nie pomagały już środki przeciwbólowe tak silne jak ketonal forte czy morfina. Neurochirurg stwierdził, że trafiliśmy do niego w ostatnim momencie, bo przerzuty raka spowodowały uszkodzenia kręgów kręgosłupa i w każdym momencie mogło dojść nawet do przerwania rdzenia kręgowego czyli całkowitego paraliżu od pasa w dół ! W połowie sierpnia 2016 r dokonano wertebroplastyki ( cementowanie kręgów ), co wzmocniło kręgosłup jednak nie zmniejszyło odczuwalnego bólu - oprócz leków typowo przeciwbólowych i przeciwzapalnych mąż musiał dostać leki opioidowe uśmierzające ból. W początkowym okresie po tym zabiegu nie był w stanie nawet siedzieć , musiał jeść w pozycji leżącej a po prawie 2 miesiącach dopiero był w stanie z amboną przejść kilka metrów. Walka z bólem nowotworowym i o przywrócenie pełnej sprawności trwa do dziś, a jeden z najlepszych neurochirurgów w kraju po konsultacji uznał, że nie ma możliwości operacji i pozostaje tylko terapia paliatywna bólu...
Lekarze jako leczenie zaproponowali nam chemioterapię paliatywną, która dawała nadzieję tylko na przedłużenie życia o kilka miesięcy. Nie byliśmy w stanie się z tym pogodzić, zaczęliśmy intensywnie szukać w internecie i na forach onkologicznych różnych rodzajów terapii zarówno w Polsce jak i za granicą. Znaleźliśmy badania kliniczne w Warszawie, do których we wrześniu 2016 r. udało się Andrzejowi zakwalifikować - wreszcie rozpoczął leczenie onkologiczne poprzez chemioterapię oraz nowoczesny lek immunoterapeutyczny ( nierefundowany w Polsce ) . Odpowiedź na leczenie napawała nas optymizmem i dawała nadzieję oraz energię do dalszej walki. Po dwóch pierwszych cyklach guzy zmniejszyły się o 20-30% co onkolog uznał za świetny rezultat. Na jesieni 2017 r. wynik był jeszcze lepszy, bo nowotwór ustąpił w 60-80%. Leczenie trwało do stycznia 2018 r., kiedy po kolejnej kontrolnej tomografii niestety okazało się, że rak nie ma zamiaru się poddać i nastąpiła bardzo szybko postępująca progresja. W ciągu trzech miesięcy niektóre zmiany urosły o 100% !!! :( Jest takie powiedzenie : " co nas nie zabije, to nas wzmocni " i my też się nie damy rakowi - nie zamierzamy ustąpić i zaczynamy kolejną bitwę !
Progresja choroby spowodowała, że usunięto męża z programu tamtego badania klinicznego. Andrzej obecnie jest prawie 1,5 miesiąca bez żadnego leku , dlatego musimy JAK NAJSZYBCIEJ zacząć drugą linię leczenia. Jeżeli zbiórka się powiedzie Andrzej będzie mógł być leczony nowoczesnym lekiem, który nie jest refundowany w Polsce, ale stosowany już z powodzeniem w Europie Zachodniej. Ten lek jest w stanie zablokować rozwój raka i daje szanse na cofanie się choroby. Nowotwór nie daje nam wyboru - rośnie teraz w nieprawdopodobnym tempie i jeżeli go szybko nie zatrzymamy to męża czeka niechybna śmierć :(
Niestety leczenie to jest bardzo drogie, na drugim końcu Polski więc czeka dodatkowo masa wydatków związanych z dojazdami, noclegami, wyżywieniem i bez pomocy darczyńców nie mamy szans, aby sami wygrać tę walkę...
Być może w przyszłości dzięki uzbieranym kwotom możliwe będzie leczenie za granicą, uzupełnienie konwencjonalnego leczenia także metodami alternatywnymi, suplementacja, rehabilitacja, zakup sprzętu medycznego czy zapewnienie profesjonalnej opieki w domu.
Jeżeli możecie pomóc Andrzejowi w jakikolwiek sposób, będziemy Wam niesamowicie wdzięczni... Nie liczy się kwota a sama chęć niesienia pomocy i pamiętajcie że dobro wraca. Dziękujemy serdecznie za każdą wpłaconą złotówkę !
Tylko dzięki Wam możemy pokonać raka !
Dokonajmy razem cudu i dzięki darom serca uratujmy mu życie !
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!

Wpłacający 138
Komentarze 9
Nasi użytkownicy założyli
851 617 zrzutek
i zebrali
Trzymamy kciuki z Matim i do zobaczenie Andi wiesz gdzie obiecales,buziaki trzymajcie sie
Olu - powodzenia!
Andrzejku trzymam kciuki zeby udalo Ci sie wygrac walke i uzbierac potrzebna kwote,badz twardy,pozdrowienia z Nl buziaki
powodzenia i trzymamy kciuki:) Martyna
Trzymajcie się!