Witam. Kiedy jechałyśmy z mamą do pracy, zobaczyłyśmy na środku drogi ekspresowej leżącego kotka. Zatrzymałyśmy się na poboczu i zabrałyśmy ja z drogi. Oddychała, ale bardzo ciężko . Z oczu i nosa leciała jej krew. Szybko zaczęłyśmy szukać weterynarza i na szczęście udało się skontaktować z jednym z gabinetów ( było przed 7 rano). Zawiozłyśmy ją i okazało się, że ma szansę przeżyć, ale kolejne dni miały być decydujące. Na szczęście udało się ją uratować. Kotka ma 10 tygodni, to co się dało , to zostało zaleczone, ale w tej chwili ma prawdopodobnie uszkodzoną miednicę i złamaną tylną łapkę . Na miejscu w przychodni nie mieli RTG, dlatego musimy udać się z nią do innej miejscowości do ortopedy, niestety nie jestem w stanie pokryć dalszych kosztów jej leczenia, bo sama mam 2 koty i psa, które musze utrzymać . Oprócz ortopedy musimy wykonać jej szczegółowe USG brzucha, bo jest on nienaturalnie powiększony ( pomimo odrobaczenia). Trzeba ją też zaszczepić i później wykastrować, ale w tej chwili najważniejsze jest to , aby pomóc jej żeby nie została niepełnosprawna. Bardzo proszę o wpłaty, każda złotówka się przyda.