Chichot w tarapatach

Kochani! Niestety nadszedł moment kiedy stajemy przed niemożliwym i zmuszeni jesteśmy poprosić Was o pomoc. Jest to dla nas bardzo trudne, wiemy przecież jak wielu ludzi i wiele miejsc potrzebuje obecnie pomocy. Próbowaliśmy poradzić sobie sami, jednak te same finansowe zobowiązania gonią nas zwyczajnie w tych nadzwyczajnych czasach. Przy zerowych dochodach, wysokość opłat przerasta nasze obecne możliwości. Również komunikowane ostatnio odmrożenie gastronomii, przy początkowych obostrzeniach, nie daje wielkich nadziei. Nie wiemy ile jeszcze potrwa ciężka dla nas wszystkich obecna rzeczywistość, wiemy już jednak, że wynajmujący nam nasze chichocze mury nie będzie czekał na koniec pandemii, a chętniej widziałby tam już niebawem kolejny sklep, jako gwarancję wpływów. Wiadomo, każdy musi jakoś sobie radzić. Nie chcemy jednak poddać się bez walki. Stąd nasz apel o Waszą pomoc i wsparcie.

W marcu stuknęłyby nam cztery lata. To tak naprawdę niedługo, ale dla nas to szmat historii, przebytych wertepów i potknięć, ale i przeżytych cudownych spotkań, władowanego niejednego serducha, wyobraźni i planów na przyszłość. Nie sposób opisać ile razy kipiące od Was, naszych gości, poczucie radości motywowało nas do działania i ile razy to nam udało się wywołać uśmiech na smutnej twarzy. Dla nas Chichot, to nie tylko kolejny pub, kawiarnia, knajpa, ale miejsce kreatywnych i zacieśniających więzi spotkań, gdzie w każdej chwili może wydarzyć się coś magicznego.

Pamiętamy zakochanych w naszych ustronnych zakamarkach, sesje fotograficzne zainspirowane wnętrzem, przytupującą nóżkę przy czwartkowym jazzie, tańce do późnych nocnych godzin, czy kosmiczne odloty naszych gości w „poduchowych” zakamarkach.

Wspominamy też z przyjemnością lekko szalone artystyczne wieczory z międzypokoleniowymi Poezjami i Herezjami, które udowadniały jak przy wspólnej pasji, choć nie zawsze wspólnych poglądach, możliwy jest dialog i konstruktywna krytyka kreujące coraz lepszych twórców.

Byliśmy dumni z muzycznych wieczorów. A jeszcze bardziej zachwyceni ludźmi, którzy je tworzyli. Od inicjatyw autorskich, przez jazzowe grania, bez nadymania, gdzie na naszych oczach kwitły projekty i dojrzewały brzmienia często młodych jeszcze muzyków, po pełne frajdy roztańczone wieczory, gdzie rozrywkowo muzycznie odpływaliśmy razem w „Jaka to melodia” na poziomie „Voice of Poland” ( I nawet sąsiedzi w końcu nam wybaczali :]).

Wszystko to na uboczu magicznego Kazimierza, przy ulicy Krakowskiej, z dala, a i w centrum wydarzeń – bo od początku do końca tworzą je ludzie, nasi goście, barmani, muzycy.

Ta sama Krakowska już od ponad roku tkwi w remoncie. Powoli opada już kurz i widać jak Krakowska pięknie się przeobraziła. Widać też jednak jak wiele miejsc w czasie remontu się zamknęło, bo przecież łatwo nie było.

Dotąd wytrwaliśmy, mimo problemów wierząc, że prace remontowe w końcu się skończą, będzie pięknie i ruszymy z nową energią i pomysłami. I nadal cicho wierzymy, że doczekanie końca remontu i pandemii, żeby choć chwilę pocieszyć się z Wami urokiem nowej ślicznej ulicy Krakowskiej, nadal jest możliwe.

Nie chcemy składać broni bez walki, czy tak po prostu zgodzić się, żeby zastąpił nas sklep. Tym razem potrzebujemy jednak Waszej pomocy i wsparcia. I wierzymy, że tym razem nie jest to walka z wiatrakami i może się udać.

Na co zbieramy?

Zebrana kwota pomoże nam opłacić czynsz i pozostałe opłaty stałe jak prąd czy woda, a także będzie wsparciem na początkowy czas - pełnego ograniczeń - ponownego otwarcia i wprowadzenia potrzebnych zmian.

Będziemy wdzięczni za każdą wpłatę lub udostępnienie zbiórki. Liczy się każda złotówka, jeśli jednak nie możecie nas wesprzeć, udostępnijcie naszą zrzutkę przyjaciołom i znajomym. Liczy się też każde dobre słowo :]

Madzia Mazurkiewicz, Inga Obłoza & Ekipa Don Chichote, czyli Bohaterowie są zmęczeni