Dom dla dzieci
Dom dla dzieci
Nasi użytkownicy założyli 1 232 138 zrzutek i zebrali 1 366 224 749 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
AKTUALIZACJA:
Kochani, z całego serca dziękujemy razem z dziećmi za chęć pomocy i tak ogromne zaangażowanie w prowadzoną zrzutkę. Niestety, z przykrością muszę poinformować Was, że nie zdołamy uzbierać kwoty, która pozwoli nam zostać w domu. Dla mnie, jako matki tych wspaniałych dzieci, jest to szczególnie trudne... Z drugiej strony, z Waszą pomocą, wiarą i otwartym sercem, zrobiłam wszystko co mogłam. Dom, w którym mieszkam jeszcze razem z dziećmi, został wystawiony na sprzedaż. Połowa kwoty, za którą zostanie sprzedany, pomniejszona o wartość kredytu zaciągniętego na tę nieruchomość oraz pieniążki uzbierane w trakcie trwania zrzutki zostaną przeznaczone na zakup mieszkania. Bardzo na to liczymy. Cel zrzutki zostaje zatem zmieniony, tak aby nikt z Was nie miał wątpliwości co do jego słuszności. Z serca dziękujemy..
______________________________________________________________
Nigdy nie spodziewałam się, że będę Was prosić w taki sposób o pomoc w zakresie finansowym. Jednak sytuacja, w jakiej się znalazłam, zmusiła mnie do tego.
Nazywam się Lucja. W marcu kończę 40 lat. Jestem mamą trójki wspaniałych dzieci: Emilki 9 lat, Adasia 7 lat, Natalki 5 lat. Wspomnę również o Antku, który dziś byłby z nami i miałby 11 lat. Niestety we wrześniu 2011 roku dołączył do grona Aniołków w niebie. Od tego czasu nic nie było dla mnie łatwe. Zanim pojawiła się na świecie Emilka minęło sporo ciężkiego czasu, pełnego łez i rozczarowań, a gdy sie pojawiła zaczęło się po górkę. Zaraz po narodzinach szpital do którego Emilka trafiła z odwodnieniem i zapaleniem płuc. Również wtedy okazało się, że ma wrodzoną niedoczynność tarczycy. Dwa lata później urodził się malutki Adaś, o życie którego walczyli wspaniali specjaliści ze Szpitala Klinicznego w Zabrzu. Adaś przyszedł na świat z ciężką niewydolnością oddechową, długi czas był podłączony do respiratora, przeszedł odmę płucną, miał anemię, która wiązała się z koniecznością przetoczenia krwi. Każdy dzień był walką o jego życie. Wyszedł z tego dzielnie nie mniej jednak od urodzenia choruje na wrodzoną wadę serca, która wiąże się z cyklicznymi wizytami w poradni kardiologicznej. W lipcu 2017 roku na świat przyszła Natalka, dziś nazywana przeze mnie małą Kierowniczką :)
W maju 2020 roku zostałam sama z dziećmi. Tata Emilki, Adasia i Natalki porzucił nas wybierając inne życie. Wszystkie obowiązki spadły na mnie, szkoła, przedszkole, lekarze specjaliści, dom, praca. Długo podnosiłam się z tego dołka, a jak już się podniosłam znowu wszystko zaczęło się sypać.
Na początku zeszłego roku spadłyśmy z najmłodszą Natalką ze schodów. Trafiłyśmy do szpitala. U Natalki rozpoznano pęknięcie części skroniowej czaszki ze wstrząsem i obrzękiem mózgu. Spędziłyśmy kilka dni w szpitalu na obserwacji. Dziś wszystko jest w porządku nie mniej jednak w przyszłości konieczna będzie kontrolna tomografia głowy.
Dwa miesiące po tym wydarzeniu, na konsultacji u ortodonty, okazało się, że Natalka ma trzy stałe górne jedynki. Jedna z nich była już wyrżnięta, ale obrócona o 180 stopni. Konieczne było wyrwanie tego nadprogramowego ząbka. Przeżycie było strasznie nie tylko dla samej małej Natalki i jak i dla mnie jako mamy. Od tamtej pory Natalka bardzo niechętnie idzie do stomatologa. Niestety uraz pozostał.
W czerwcu zeszłego roku, jakby wszystkiego było mało...
Ponieważ kocham góry i są dla mnie ogromną odskocznią od problemów, obiecałam najstarszej córce Emilce, że zabiorę ją na Babią Górę. Marzyła o tym od dawna. 12 czerwca 2022 roku postanowiłam, że spełnię jej marzenie. Nie udało się. Jadący z naprzeciwka samochód zjechał na nasz pas i zderzył się czołowo z naszym samochodem. Emilka doznała bardzo ciężkich obrażeń. Helikopterem przetransportowano ją do szpitala w Krakowie Prokocimiu. Była w śpiączce. Miała złamany nos, wstrząs i obrzęk mózgu, złamane dwa stałe siekacze, krwiaka okołoczodołowego i liczne stłuczenia w obrębie jamy brzusznej. Po kilku dniach udało się powrócić do domu. Od tego czasu Emilka skarżyła się na powracające bóle brzucha, ale zapewniano nas, że wszystko jest w porządku. Dwa miesiące później z racji nieustających wymiotów, które zaczęły się wczesnym popołudniem, trafiłyśmy na SOR. Następnego dnia Emilka była operowana na CITO. Lekarze wycieli jej 15cm jelita cienkiego. Jak się okazało było to powikłanie powypadkowe. Po ciężkich dwóch tygodniach spędzonych w szpitalu, wróciłyśmy do domu. Emilka po tych traumatycznych wydarzeniach, wciąż jest po opieką poradni psychologicznej.
Pod koniec zeszłego roku dostałam pismo z Sądu. Były mąż domaga się sprzedaży domu, w którym mieszkają nasze dzieci, które sama wychowuje. Obiecałam sobie, że po tym wszystkim co nas spotkało, nie pozwolę na to aby zabrano dzieciom miejsce w którym maja wszystko, swój kąt, kolegów, miejsce które zapewnia im poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji. Porażką dla mnie, jako matki, będzie konieczność powiedzenia dzieciom, że musimy opuścić nasz dom.
Zwracam się do WAS o jakakolwiek pomoc finansową, jakakolwiek złotówkę. Uzbierane pieniążki pozwolą zostać dzieciom w miejscu, które jest dla nich wszystkim.
Dobro powraca-tak ktoś kiedyś mi napisał. Wierzę, że ten rok w końcu będzie dobry, lepszy od poprzedniego, czego Wam i sobie życzę
Z góry dziękuję za okazane wsparcie i pomoc
Wdzięczna Mama - Łucja
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Wpłata za licytacje Wiesio
Wpłata za licytacje Wiesio M.
Trzymam kciuki! Musi się udać!
Życzę dużo siły i trzymam kciuki za lepszy czas.