id: 6c29ch

Leczenie Konia Maximus

Leczenie Konia Maximus

Wpłaty nieaktywne - wymagane działanie Organizatora zrzutki. Jeśli jesteś Organizatorem - zaloguj się i podejmij wymagane działania.

Nasi użytkownicy założyli 1 159 253 zrzutki i zebrali 1 203 919 021 zł

A ty na co dziś zbierasz?

Aktualności2

  • Kochani, Maximus wraca do domu... na moje urodziny! Czy jest piękniejszy prezent, jaki mogłam sobie wymarzyć ❤
    0Komentarzy
     
    2500 znaków

    Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!

    Czytaj więcej
Ta zrzutka nie ma jeszcze aktualności.

Ta zrzutka nie ma jeszcze aktualności.

Opis zrzutki

Choć nigdy nie podejrzewałam, ze mnie to kiedyś spotka proszę Was o pomoc w leczeniu mojego przyjaciela, 14 letniego wałacha o dumnym imieniu Maximus, który na początku października miał ratującą życie operację przewodu pokarmowego.

Los bywa przewrotny, a czarne chmury zawsze przychodzą w najmniej odpowiednim momencie...

Maximus jest moim przyjacielem od samego początku, gdyż szczęśliwie sami go wyhodowaliśmy. Od małego wziął sobie do serca znaczenie swojego imienia i był dzielnym małym żrebolem. Przez te wszystkie lata wspaniale ze mną współpracował i nosił mnie na swoim grzbiecie.

Niestety z początkiem roku 2017 Maximus zaczął chorować. I choć dla nas - mnie i mojego męża, był to piękny czas, bo dowiedzieliśmy się, że za kilka miesięcy nasza rodzina się powiększy, wydarzenia nie dały nam się cieszyć tą wiadomością, tak jak byśmy chcieli. Koń, który nigdy nie miał problemów gastrycznych zakolkował na tyle poważnie, że musiał jechać do kliniki, bo istniało ryzyko konieczności wykonania operacji. Udało się leczyć zachowawczo i chłopaczek wrócił do domu. Pomimo zastosowania się do wszystkich zaleceń z wypisu, równo po miesiącu zakolkował jeszcze raz i znów wylądował w klinice. Koszty były ogromne, ale ponieważ razem z mężem byliśmy bardzo świeżo po ślubie, mogliśmy pokryć te koszty z prezentów ślubnych. Zdecydowaliśmy się na wywiezienie go na diagnostykę do Wrocławia, aby dowiedzieć się, co mu jest. Po 7 dniach w klinice, mieliśmy diagnozę - wrzody żołądka, I znów, zastosowaliśmy się do wszystkich zaleceń, stosowaliśmy leki, karmienie 6 razy dziennie, dobrej jakości siano, olej i specjalne pasze. Przez prawie 7 miesięcy było super - Maximus czuł się świetnie, zajadał ze smakiem, nawet udało się mojemu mężowi jeździć na nim i nic, kompletnie nic się nie działo. Gniady brykał, wychodził na padok i humor mu dopisywał.

21 sierpnia przyszła na świat nasza córeczka, a równo 10 dni później Maximus zakolkował. Wyobraźcie sobie mnie, kilka dni po CC latającą przez noc na zmianę z mężem żeby pomóc zaprzyjaźnionej lekarce przy sondowaniu, kroplówkach... Łatwo nie było, ale się udało bez kliniki. Wszystko szło dobrze przez... 28 dni... Maximus zakolkował znowu i choć wszyscy w stajni stawali na rzęsach, aby nam pomóc musiał jechać do kliniki - zdecydowaliśmy się na Wrocław, bo już raz nam pomogli i liczyliśmy, że i tym razem się uda.

Niestety Gniady wymagał operacji, sprawa wyglądała poważnie i nie wiadomo było, jak zakończy się nasza historia. Gdy dostaliśmy informację, że jednak czeka go stół niewiele myśląc, załadowaliśmy się do samochodu i pojechaliśmy nie wiedząc, czy jeszcze kiedykolwiek uda nam się z nim zobaczyć :(

Operacja trwała 4 godziny, a ponieważ sama jestem lekarzem weterynarii, miałam możliwość być nim przez cały ten czas. Stres był ogromny, cała okrężnica zawalona treścią. Istniało ogromne ryzyko, że jelito pęknie w trakcie udrażniania. CZTERY STRASZNE GODZINY, ale udało się i obyło się bez komplikacji w trakcie operacji. Maximus wstał po zabiegu i żył, Niestety diagnoza wstępna nie była budująca - Gniady ma za małą okrężnicę wielką w stosunku do swoich gabarytów i jej ściana jest znacznie zmieniona, prawdopodobnie mamy do czynienia z owrzodzeniem okrężnicy.

Jego rehabilitacja po operacji wymaga tira leków, stałej opieki, specjalnego karmienia opartego na specjalistycznych paszach, na które nas już niestety po tych wszystkich wydatkach najzwyczajniej nie stać... A każdy koniarz wie, jakie są koszty operacyjnej kolki...

Dlatego proszę Was o pomoc. Pomoc w ratowaniu tego wspaniałego konia, który jest moim przyjacielem od tylu lat. Proszę, pomóżcie mi spełnić moje największe marzenie - aby moja mała córeczka mogła poznać go w zdrowiu i pełni sił.

Wszystkim, którzy zechcą nam pomoc z góry bardzo dziękuję, każda złotówka się liczy!

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Pierwsza na świecie Karta Wpłatnicza. Przyjmuj wpłaty gdziekolwiek jesteś.
Pierwsza na świecie Karta Wpłatnicza. Przyjmuj wpłaty gdziekolwiek jesteś.
Dowiedz się więcej

Wpłaty 64

JK
Justyna Kościukiewicz
1 000 zł
M.
M.K.
300 zł
AK
Ania kopcych
300 zł
EP
Elżbieta
250 zł
 
Dane ukryte
200 zł
MI
Monia i Czesio
200 zł
AS
Ania Szczygielska
150 zł
 
Dobry człowiek
150 zł
KS
Katarzyna Skrzypczak
100 zł
MK
100 zł
Zobacz więcej

Komentarze 8

 
2500 znaków