Dzień dobry, mamy wielka prośbą o uzyskanie pomocy w sprawie wypadku mojego syna, Roberta Tkachenko, urodzonego 31 sierpnia 2020 roku. W Polsce przebywamy od roku 2019, jesteśmy Ukraińcami i przyjechaliśmy do Polski aby szukać pracy i lepszego jutra. W mieszkaniu we Wrocławiu, w którym doszło do wypadku mieszkaliśmy do końca listopada 2021, następnie z przyczyn finansowych przenieśliśmy się za pracą do Warszawy. Po tej dacie, nie odbieraliśmy korespondencji ani nie mieliśmy możliwości sprawdzić czy aktualny lokator odebrał za nas listy, ponieważ była to osoba postronna, a sami nie spodziewaliśmy się żadnych listów adresowanych do nas. W owym czasie nie komunikowaliśmy się w języku polskim, co utrudniało sprawę. Nie mieliśmy świadomości o nadchodzących wydarzeniach. Na początku grudnia 2023 dostaliśmy informację od kolejnych lokatorów, którzy znaleźli list adresowany do nas. List, w którym była zamieszczona faktura wystawiona przez szpital – Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu, za pobyt naszego syna na oddziale w terminie 6-17 listopada 2020. Po ukończonym leczeniu, dostaliśmy wypis ze szpitala świadczący o 2 stopniu poparzenia, które pokrywało 35% ciała synka (dokument dodany w załączniku) ale nie uzyskaliśmy informacji o nadchodzącej płatności i konsekwencjach finansowych wynikających z hospitalizacji syna. Poniżej postaram się opisać sytuację. 6 listopada 2021, wraz z synem i mężem spędzaliśmy wieczór w naszym mieszkaniu we Wrocławiu przy ulicy ul. Czerniawska 10/3. Tego dnia doszło do nieszczęśliwego wypadku, kiedy mój syn wylał na siebie gorące mleko i poparzył się. W trybie natychmiastowym udaliśmy się do szpitala, na oddział SOR – Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu, ul Borowska 213, w godzinach wieczornych. Zostaliśmy priorytetowo przyjęci na oddział, gdzie lekarze zajęli się naszym małym synkiem. Syn był poddany 5 razy pełnej narkozie w celu zmiany opatrunku. Po zakończeniu hospitalizacji, syn był poddany intensywnej rehabilitacji przez około 6 miesięcy od wydarzenia. Po dziś dzień zmagamy się ze skutkami tego tragicznego wypadku. Na szczęście na twarzy syna nie ma widocznych śladów, jednak jego ciało jest poranione po dziś dzień. Robert chodzi do przedszkola i szczęśliwie odnalazł się w gronie swoich rówieśników. Zostaliśmy zaskoczeni samą fakturą wystawioną przez szpital, być może wynika to z naszej ubogiej komunikacji tamtego dnia, jednak stres oraz nasze przerażenie były ekstremalnie wysokie. Najważniejsze dla nas było dobro i zdrowie naszego synka. Nasza przeprowadzka również nie pomogła w załatwieniu sprawy szybciej. Dziś mijają dwa lata od wypadku, a my zostaliśmy z płatnością bliską 90 000 zł. Zważając na naszą obecną sytuację nie jesteśmy w stanie pokryć wartości faktury. Nasze wynagrodzenia miesięczne ledwo starczają nam na pokrycie codziennych wydatków, mieszkania, jedzenia, mediów oraz inwestycji jakie ponosimy jako rodzice w życiu codziennym na rzecz naszego ukochanego dziecka. W związku z powyższym, chcielibyśmy prosić Państwa o pomoc oraz o zorganizowanie zbiórki pieniężnej, która pomoże nam przybliżyć się do zakończenia tej tragicznej sytuacji i zapomnieć o niej raz na zawsze. Jesteśmy wstrząśnięci kwotą i konsekwencjami z jakimi przyszło nam się dziś mierzyć. Jeżeli jesteście Państwo w stanie pokierować nas i udzielić pomocy, będziemy niezmiernie wdzięczni. To dla nas niesamowicie ważne, priorytetowe na tą chwilę. Chcemy mieć spokojne życie i zadbać o przyszłość naszego syna. Z wyrazami szacunku, Viktoriia KyselovaMaksym Tkachenko
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.