Wszystko się zaczęło w 2013 roku jak urodziłam swojego syna a po 2 miesiącach okazało się że jego dziadek a mój ojciec się zakochał i postanowił się wyprowadzić parę lat spokoju po rozwodzie z moją mamą i nagle podział majątku na pierwszej instancji wyrok bardzo nam pasował bierze mieszkanie w bloku które miało być moje dopłacamy mu 100 tys złotych i mamy go z głowy. Jednak sprawy wzięły obrót i druga instancja wskazuje na zapłacenie mu kwoty 746 tys mamy na to czas dwóch miesięcy....! Mija termin my wpłacamy oszczędności które mamy czyli 20 tysięcy złotych pozostaje do spłaty 726 tys mija 30 dni oczywiście tatuś czym prędzej biegnie do komornika. W międzyczasie chce z mamą sprzedać mieszkanie w bloku które do niej należy ponieważ sąd jej przysadził prawo własności. Zaczynają się kolejne schody ponieważ w momencie gdzie mamy kupców tatuś nie zgadza się na sprzedaż i otrzymanie całej kwoty że sprzedaży co realnie pomniejszyło by dług. Komornik przystępuje do licytacji mieszkania i udaje się je sprzedać za 435 tyś złotych więc pieniądze trafią do ojca jako wierzyciela. Komornik dostaje na konto od mojej mamy ok 4.5 tys zł miesięcznie co też realnie pomniejsza kwotę długu i teraz zostaję do spłacenie kwota 250 tys zł a komornik przysyla zawiadomienie o licytacji domu na 27 sierpnia tego roku. Mam pracę mam też dwójkę dzieci jedno z chorobą genetyczną gdzie wizyta u neurologa to koszt 450zl a jakie kolwiek nerwy i stresy wywołują u syna ataki padaczki mimo leczenia. Ludzie zakładają zrzutki na operacje psów na wyjazdy a ja zalapadam zrzutke na bezpieczny dom dla swoich dzieci i pokazanie komornikowi że jednak nas nie zlicytuje. Bardzo dziękuję z góry za każdą pomóc i za każdą wpłatę.