Miał tego pecha, że urodził się bezdomny. Znaleźliśmy go i jego rodzeństwo na działkach, jak były malutkimi kociakami. Niedożywionymi, zaniedbanymi. Starsza pani dokarmiała je parówkami i ryżem. Wzięliśmy je pod opiekę. Wykastrowaliśmy, codziennie dokarmialiśmy. Wypiękniały, futerko się zagęściło, a one przywyczaiły do naszych codziennych wizyt i oswoiły.

Silver był zawsze największym miziakiem. Jako pierwszy przybiegał na jedzonko i ocierał się o nogi. Aż do zeszłego tygodnia, gdy zniknął na 5 dni. Wrócił dotkliwie pogryziony, z sączącą się ropą z rany i rozległą martwicą. Wielu działkowców puszcza swoje psy "luzem", co skończyło się dla niego ogromną tragedią.

Od razu zabraliśmy go do weterynarza, gdzie stan okazał się być jeszcze gorszy niż myśleliśmy. Pogryzienie jest głębokie, penetruje aż do jelita, uszkodzony jest też zwieraczy odbytu, a z ran sączy się ropa z kałem.

Rana została oczyszczona i włączono szerokospektralną antybiotykoterapię. Konsultowaliśmy go z dwoma chirurgami, żeby wiedzieć jaką ma szansę na powrót do sprawności.

Wiemy już, że operacja niczego nie gwarantuje, ale bez niej nie przeżyje na pewno.

Mimo ogromnego cierpienia, Silver pozostaje tak miziasty i kochany jak zawsze. Zachowuje się jakby nic mu nie dolegało. Co daje nam nadzieję, że jakoś się z tego wyliże.

Koszt badań, leków, hospitalizacji, operacji i rekonwalescencji liczymy w tysiącach...

Bardzo prosimy o danie Silverovi szansy na powrót do zdrowia. To młody, 2-letni kociak, który ma wielką wolę życia. Nawet nie chcemy myśleć o usypianiu kota, który z zaufaniem wtula nam się w ręce...

Fundusze ze zbiórki zostaną przeznaczone na pokrycie kosztów leczenia Silvera oraz pokrycie jego potrzeb bytowych (tj. zapewnienie karmy, żwirku, podkładów).