Cześć Wszystkim,

Jestem Paweł, zwykły chłopak, ojciec trójki dzieci. Zajawiony pasjonat rowerowy. Z rowerami od zawsze… aż pięknego czerwcowego popołudnia gdy wracałem z 70-kilometrowej trasy rowerowej mój świat wywrócił się do góry nogami. Jadąc po ścieżce rowerowej zgodnie z przepisami , w kasku … myśle sobie jestem bezpieczny… otóż niż bardziej mylnego. To była chwila, ułamek sekundy, trzask , huk i długi lot z zapiętym w spd-y rowerem w powietrze… przez chwile poczułem się jak astronauta. Po chwili karetka , policja i koniec historii jak z filmu - nie było happy endu.Minął miesiąc od wypadku. Ból który mi towarzyszy jest wręcz nie do opisania. Kto przeżył ten wie… niestety szara rzeczywistość przywrócenia kręgosłupa do stanu w którym będę mógł bawić się z dziećmi aktywnie i jeździć rowerem jest cieniem nadziei. Owszem można zrobić - i to szybko… ale jak się ma kasę. I tu zaczynają się schody. 18 tysięcy. Taka kwota dzieli moje marzenie od bycia sprawnym. Własna działalność ledwo przetrwała kowid a tu teraz kolejne boom. Noc cóż… samo życie. Po cichu liczę na dobre duszyczki które pomaganie mają we krwi. Liczę na to, że i ja będę mógł kiedyś kogoś wspomóc.

Z góry wszystkim serdecznie dziękuje za okazaną pomoc - ściskam mocno wszystkich 
Paweł