Pokonamy cukrzycę Piotrka
Pokonamy cukrzycę Piotrka
Nasi użytkownicy założyli 1 231 562 zrzutki i zebrali 1 364 285 061 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Aktualności1
Dodawaj aktualności i informuj wspierających o postępach akcji.
To zwiększy wiarygodność Twojej zrzutki i zaangażowanie darczyńców.
Opis zrzutki
To jest mój syn Piotrek.
Los go nie oszczędzał i mimo niespełna 12 lat dostał już od niego kilka ciosów.
W wieku 6 lat na małej dmuchanej zjeżdżalni złamał kość udową.
Szpital, operacja, druty w nodze i kilka miesięcy leżał przykuty do łóżka. Po tych kilku miesiącach bił rekordy w staniu, na początku było to 30 sekund i co dziennie dokładaliśmy po kilka.
Po kilkutygodniowej rehabilitacji stawiał swoje pierwsze kroki po raz drugi w życiu. Jakaż była radość kiedy przeszedł z pokoju do kuchni...
W kolejnym roku w wakacje kolejna operacja - wyciąganie drutów z nogi. Znów przykuty do łóżka, tym razem na krótko - kilka tygodni, no ale wakacje przepadły.
Jesienią po raz 3 w swoim życiu uczył się jeździć na rowerze.
Przyszedł czerwiec kolejnego roku. Kiedy chciał wyjść z kolegą pojeździć na hulajnodze powiedziałem do niego: Synu, tylko uważaj, wakacje przed tobą nie zrób sobie krzywdy. Po 15 minutach dzwoni domofon. "Tato przewróciłem się, rozwaliłem nogę". Wyglądam przez okno stoi z zakrwawioną nogą. Zanim doszedłem do drzwi on już wszedł na 3 piętro, nie wiem jakim cudem. Udo rozwalone, mięsień na wierzchu. Szpital, szycie i kolejne wakacje w plecy, nawet na basen nie mógł chodzić.
Minął rok, Piotrek był już ostrożny. Niestety schody u babci na wsi okazały się wrogie. Upadł tak pechowo, że rozwalił górne dziąsła a dwie jeszcze nie do końca wyrośnięte stałe jedynki wypadły (mleczaków nie liczę). Nikt nie chciał się podjąć ratowania tych jedynek, wiadomo wakacje wieczór ... dopiero jeden znajomy stomatolog stwierdził, że spróbuje skoro nikt nie chce pomóc. Dał radę pozszywał pięknie. Niestety zęby pozostały martwe. Za późno znaleźliśmy specjalistę.
( W tym miejscu pozdrawiam Pana Sobczaka, AN54 Warszawa - to on nam pomógł). Kolejne tygodnie z ograniczeniami. Jedzenie papek, brak zajęć ruchowych. Na dodatek jeden ząb zaczął wrastać w kość i trzeba go było usunąć a w jego miejsce przeszczepić piątkę. Ale i przeszczepiona piątka wrasta w kość i trzeba ja będzie usunąć, jesteśmy w trakcie leczenia, masa wizyt u stomatologów, ortodontów, chirurgów itp.
Jakby tego było mało, los ponownie wylosował mu smutek na całe życie - cukrzycę i jej najgorszy typ 1.
Zupełnie przypadkiem, coś mnie tknęło aby zmierzyć mu cukier. Dobrze, że siedziałem bo bym się przewrócił. Wynik 270, po chwili powtórka - 290. Na czczo.
Lekkie śniadanie, godzinny spacer. Mierzymy ponownie - 120. Ufff.
Kolejny dzień na czczo - 300. No więc nie ma żartów, jedziemy do lekarza, skierowanie do szpitala, wstępna diagnoza cukrzyca.
Robione są badania, ale 3 dnia dostaje insulinę. W kolejnych dniach dostaje jej coraz mniej, pojawia się nadzieja że to typ 2, że skończy się na diecie i tabletkach.
Dzisiaj miał mieć kolejne badanie, ale w jego trakcie pojawiła się pani ordynator i stwierdziła że nie ma sensu, jest wynik badań genetycznych. Piotrek ma gen, który odpowiada za niszczenie wysp trzustkowych odpowiadających za wytwarzanie insuliny.
Na szczęście jest to początkowa faza choroby i można ją zatrzymać. Niestety leczenie kosztuje ok 335 tysięcy zł.
Liczy się też czas. Im szybciej nastąpi leczenie tym więcej trzustki uda się uratować.
Proszę więc wszystkich o wsparcie, zarówno finansowe jak również wsparcie wiedzą na temat radzenia sobie z tą chorobą.
Jeśli uda się zatrzymać postęp choroby, to jestem przekonany, że medycyna za jakiś czas poradzi sobie z nią całkowicie.
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Aby było równo...
Cham z AK.
będzie OK