Cześć, jestem Edziu!

Mam 9 lat, do tej pory wiodłem sobie szczęśliwe życie z moją rodzinką. Pełna miska, czysta kuweta, dużo rąk do miziania. No normalnie jak pączek w maśle. Jednak ostatnio (3 lipca 2025) wszystko się zmieniło. Zaczęło się niewinnie, boląca łapka… moja rodzinka w pierwszej chwili myślała, że może gdzieś się uderzyłem, albo spadłem z drapaka, ale jak straciłem apetyt (do tej pory nigdy nie odmawiałem śniadania), schudłem (jeszcze nie tak dawno waga wskazywała 7,5 kg, teraz TYLKO 5,5 kg), nie miałem na nic sił, nic mnie nie cieszyło… to czym prędzej udaliśmy się do weterynarza. A tam seria badań, kroplówki, bolący brzuszek, śledziona uciska pęcherz, zażółcone oczka, płyn w jamie brzusznej, normalnie ledwo miałem kontakt z otoczeniem. Wykonano mi chyba wszystkie możliwe badania, moja kocia godność cierpiała, ale cierpliwie czekałem na diagnozę…. niestety padła okropna diagnoza... choroba co zabija wiele kotów. Do tej pory myśleliśmy ze choroba atakuje tylko młode koty, a ja dorosły, 9 letni kocur, powinienem już być bezpieczny. Niestety zaraza nie wybiera... Na całe szczęście istnieje metoda, która pomaga zwalczyć tego potwora, mam kocich kumpli którzy wygrali i znowu są zdrowi. Terapia i rehabilitacja jest długa i kosztowna, trwa łącznie 168 dni (84 dni suplementacji i 84 dni obserwacji), całkowity koszt uzależniony jest od mojej wagi, wiec jeśli przytyję koszty będą większa.

Moja rodzinka zrobi wszystko, abym mógł być w 100%, ja obiecuję być posłusznym pacjentem. Czy chciałbyś pomóc mi w tej walce?