Czy ktoś wesprze kota i jego Opiekunkę-studentkę w potrzebie?

Czy ktoś mógłby pomóc finansowo w pokryciu kosztów kastracji, pobytu w lecznicy, odrobaczenia, odpchlenia i zaczipowania?

Na zdjęciach prezentuje się Państwu kot. Kot ma na imię Maluch (od Fiata 126p!) i przez kilka tygodni przebywał w Międzyrzeckiej lecznicy.

Wszyscy mówią, że to przekochane i przemiłe zwierzę. Ma mnie, swojego Anioła Stróża i dzięki mnie żyje. Ja z kolei mam 23 lata, studiuję i potrzebuję pomocy...

Wypatrzyłam Malucha już zimą, w czasie swojego pobytu na wsi. Nawiązałam z nim wyjątkową więź, pokochałam go. Często tam przyjeżdżam, więc zainteresowałam się chudym jak szczapa, nieśmiałym kociakiem, który zawsze chodził pokrzywiony jak paragraf i widać było, że bardzo cierpi. Samo dokarmianie i mizianie kociej bidy nie poprawiło jej stanu, więc zdecydowałam, że chce mu pomóc bardziej konkretnie, bo kocina marniała w oczach.

U weterynarza okazało się, że Maluch został prawdopodobnie potrącony przez samochód albo mocno pobity, w wyniku czego dostał przepukliny przeponowej. Był w stanie zagrożenia życia. Przeprowadzono operację, która na szczęście się udała. Na początku myślałam o znalezieniu dla niego domu stałego, bo w tej chwili wynajmuję mieszkanie gdzie właściciel nie akceptuje zwierząt. Czułam ogromny smutek na myśl, że się rozstaniemy. Zaczęłam mu szukać domu tymczasowego i w chwili , gdy już traciłam nadzieję, zupełnie przez przypadek, trafiłam na Milenę. Dzięki niej Maluszek jest teraz w niewychodzącym, kochającym domu tymczasowym, w Warszawie. Będzie tam przez ok. 2 miesięce, bo później chcę aby zamieszkał ze mną w domu, który obecnie jest w przebudowie.. =)

Udało się zebrać koszty na pokrycie operacji. Teraz kocina została wykastrowana, odrobaczona, odpchlona i zaczipowana.

30.07 zapłaciłam 314 zł

Z góry dziękuję!

PS: Mamy dla Was nagrody!