Wybuch w porcie w Bejrucie zniszczył nie tylko port i jego infrastukturę oraz silosy z zapasami zboża dla całego kraju, lecz zrównał z ziemią pół stolicy Libanu, zabił ponad 150 osób, zranił ponad 5000 ludzi. Pod gruzami jest wciąż wiele zaginionych osób (mieszkańcy Bejrutu są bardzo wzięczni polskiej ekipie ratownicze za udział w ich poszukiwaniu) . Bejrut to bardzo zatłoczone miasto, a port jest przyległy do promenad spacerowch, bloków mieszkalnych i biurowych, hoteli, szpitali, szkół. Wszystko ucierpiało i to w sposób niewyobrażalny. Każde osiedle zostało dotknięte, każda ulica, każdy dom czy samochód...ponad 300 tysięcy mieszkańców starciło dach nad głową a pomoc właśnie im jest najbardziej potrzebna. Wybuch był tak potężny (porównywany do wybuchu w Hiroszimie w sile i skutkach), wyrzucił rzeczy z mieszkań przez okna. Ludzie, którzy przeżyli mówią, że w ciągu sekund mieszkania zostały mocno popękane oraz wyleciało z nich wszystko.

Szpitale pękają w szwach, rannych przerzucają z jednego szpitala do kolejnego. Nie da się wszystkiego opisać, ani pokazać na zdjęciach. Dziś wypowiedź jednego libańskiego dziennikarza zwróciła moją uwagę gdy stwierdził, że tym razem zdjęcia i filmy nie są w stanie pokazać wielkości tragadii i zniszczeń, bo one pokazują tylko malutki kącik całej prawdy jaką widzimy gołymi oczami..

Pomoc ludziom w tak tragicznej i skrajnie trudnej sytuacji wydaje się minimum tego co możemy zrobić żeby dostarczyć im podstawowe potrzebne rzeczy typu koce, materace, meble i itp..

Jeśli macie ochotę pomóc ludziom w potrzebie w ten lub inny sposób, w imieniu moich rodaków, dziękuję z całego serca.

Zebrane pieniądze zawiozę osobiście i przekażę najbardziej potrzebującym.

Ali Hamze