Cześć jestem Sonik. Mam 11 miesięcy. Jestem drobniutkim i jak wszyscy mówią uroczym pieskiem, jednak moje życie stoi pod znakiem zapytania. Okazało się, że potrzebuję pilnej operacji ponieważ mam wrodzoną wadę serca, która sprawia, że krew nie krąży tak jak trzeba. W wieku 4 miesięcy weterynarz usłyszał szmery w sercu. Moja pani już wiedziała, że to nie oznacza nic dobrego…(Parę lat wcześniej przeżyli stres związany z tą samą wadą u ich synka). Kilka miesięcy później padła diagnoza: przetrwały przewód tętniczy Botalla. Wadę tą leczy się tylko i wyłącznie operacyjnie – zamykając drożny i niepotrzebny przewód w okolicy serca. Przy okazji badań wyszło również, że potrzebuję operacji na wrastające w oko rzęsy, zatkane kanaliki łzowe i niezstąpione jąderko. Moja pani zdecydowała się mnie zostawić i nie oddawać do miejsca, w którym się urodziłem (prawdopodobnie zostałbym tam uśpiony). Bo przecież „Jesteś odpowiedzialny za to, co oswoiłeś”. Koszty operacji i leczenia to około 3000 zł., które przekraczają budżet mojej rodziny. Mimo tych wszystkich przypadłości jestem świetnym rodzinnym towarzyszem, a w szczególności dla niepełnosprawnego synka moich państwa. Chłopiec dzięki mnie uspokoił się i wyciszył, uczy się odpowiedniego panowania nad emocjami i odpowiedzialności. Jak ja lubię leżeć przytulony do jego serduszka… Wierzymy, że znajdą się ludzie o dobrym sercu skłonni do pomocy. Dziękujemy za każdą wpłaconą kwotę.