Witam ;) jestem osobą prywatna która od kilku lat zajmuje się bezdomnymi kotami w swojej okolicy .

Na stanie aktualnie 12 futer z czego

2 swoje osobiste futra w tym 19 letnia kotka wymagająca stałych kontroli wet i badań. Zmagamy się aktualnie z nadczynnoscia tarczycy ,spadkami potasu i grzybica:( w tej sytuacji wymaga stałej kontroli wet,zakupu podkładów i leków ),młodziak 12 letni oraz aktualnie 3 tymczasy zgarnięte z ulicy. 1 tymczaska po powrocie z adopcji w lutym :(przebywa w pustym mieszkaniu .) Od jej powrotu co dwa tygodnie jestesmy u weta ,wrocila z zapaleniem pecherza ,w stanie psychicznym zlym :( Nie jest zwolenniczka kociego towarzystwa wiec nie było jej gdzie upchnąć na niewielkim osobistym metrażu. Za dodatkowe lokum wiadomo trzeba zapłacić.

Do tego dochodzą bezdomniaki które codziennie dostają porcję swojego jedzonka stałych które stawiają się codziennie 7 ,trochę pożywiają się wiadomo wychodzące ,ciągle coś dochodzi z racji czyszczenia mieszkań, wyprowadzek ludzi a koty zostają wyrzucane na bruk jak śmieci:( ( ale w aktualnej sytuacji nie jestem już w stanie pomóc większej ilości kociakow.)

W tym roku adopcje stoja totalnie, dwa z kociakow sa juz u mnie ponad rok ;( choc sa cudowne ,jest więcej potrzebujących zwierzat niż adoptujących ich sensownych domów.

Staram sie to wszystko ogarnac za jedna pensje ale ostanio wyczerpalam juz swoje mozliwosci. Dlugi rosną w zastraszającym tempie a już nie ma skad na nie brać.

Na jedzenie plus zwirek to ok 2500 miesięcznie Do tego leki,suplementy

Dochodzą do tego wizyty wet za które w ostatnim czasie zapłaciłam z własnych środków majątek. Teraz dług w lecznicy rośnie a ja nie mam już z czego zapłacić. W najbliższym czasie czekają nas badania krwi pełny panel dla 2 kotów,usg dla burasi,szczepienie dla młodzieży.

Środki ze zrzutki zostaną przeznaczone na zapłatę rachunku u weta ok 2000 ,na utrzymanie tymczasow na podstawowe potrzeby typu jedzenie i zwirek.

Kazda złotówka jest na wagę złota:(