Trumpy i muski odbierają wam smak życia? Słuchajcie, nam też. W nowy rok wkraczamy z debetem na koncie, bo jeden z grantów, który nam przyznano, wisi na amerykańskich pieniądzach. Nie żartujemy: prezydent USA swoją decyzją o wstrzymaniu pomocy zagranicznej zrujnował budżet „Małego Formatu”.

O co chodzi?

Dzięki dotacjom i grantom możemy planować kolejne numery wiedząc, że zapłacimy autorom tekstów, ilustratorom i korektorce. Niektóre dotacje przyznaje ministerstwo, inne samorząd, jeszcze inne wypłacane są z funduszy europejskich lub amerykańskich. Aplikujemy o wszystkie, bo trudno jest znaleźć kasę na to, co robimy tylko w Polsce.

A co robimy?

Od ośmiu lat robimy robotę, z której zrezygnowały polskie media. Piszemy o książkach, dla których nie ma miejsca w literackim mainstreamie i tematach społecznych nieobecnych w „wolnych mediach”. Piszemy o tomach poetyckich i związkach zawodowych.

Żeby daleko nie szukać: w zeszłym roku wysłaliśmy reportera do okupowanego akademika, puściliśmy tekst o pracy platformowej napisany przez przewodniczącego związku zawodowego kurierów w Pyszne.pl i opublikowaliśmy po raz pierwszy po polsku notatki Siergieja Eisensteina z lat 20. 

Teraz, jak co roku, nasza dalsza działalność stoi pod znakiem zapytania. Robimy „Mały Format” po godzinach. Nie mamy reklamodawców ani bogatych sponsorów. Jesteśmy pismem internetowym, więc nie musimy płacić za druk. Ale nawet tak mała inicjatywa jak nasza potrzebuje pieniędzy na działanie. Bo nie wyobrażamy sobie, żeby nie zapłacić za pracę naszym współpracownikom.

Dlatego raz jeszcze prosimy o Wasz financial support. Wesprzyj „Mały Format”, wykręć numer Żółtowłosemu! Zagraj na nosie technofeudałom!