Maks to energiczny i pełen zapału pies, który jest z nami już 10 lat. Z racji swojego wieku jego ciało staje się bardziej podatne na urazy, więc pozwalanie sobie na dzikie pląsy niesie za tym większe ryzyko. Tak było i tym razem.

Podczas niefortunnego spaceru, około dwa tygodnie temu, Maks po swojej rutynowej bieganinie zaczął kuleć. Zdarzało mu się to już wcześniej - ot, zwykłe nadwyrężenia czy małe wbite drzazgi. Zaczęło nas jednak niepokoić, że kulawizna nie mija. Po kilku dniach udaliśmy się do weterynarza. Ten stwierdził, że mu przejdzie. Nie przeszło.

Podjęliśmy kolejne kroki. Zmieniliśmy lecznicę i wykonaliśmy prześwietlenie. Okazało się, że Maks ma nadwichnięty prawy staw kolanowy oraz przerwane więzadło kolanowe. Na dodatek w biodrach zaczynają się ukazywać zmiany zwyrodnieniowe w obrębie główki kości udowej.

Weterynarz jednoznacznie stwierdził, że operacja jest konieczna. Mamy opcję wykonania jej na miejscu, techniką zewnątrztorebkową. Polega na wstawieniu implantu na zewnątrz stawu, który ma zastąpić zerwane wiązadło. Przez problemy finansowe, głównie spowodowane pandemią, nie jesteśmy w stanie pokryć kosztów zabiegu. Życie zwaliło nam na głowę ogromne wydatki w jednym czasie. Musimy również wykonać badania przedoperacyjne (morfologię, echo serca). Łączny koszt to około 1000 złotych (200 złotych badania, 800 złotych operacja).

Jeśli nie uda nam się zoperować łapy w najbliższym czasie, najpewniej Maks obciąży drugą łapę i pogłębi tylko swoje zmiany zwyrodnieniowe. To nie jest jego pierwsza styczność z nimi - bolące objawy zaobserwowaliśmy w kręgach szyjnych już dwa lata temu. Nie pozwólmy mu znów poczuć bólu przy codziennym wstawaniu z łóżka, czy witania nas u progu mieszkania.

Bardzo proszę o pomoc. Mój pies jest ze mną większość mojego życia. Nie mogę patrzeć na niego w tym stanie. Chcę przestać oglądać go męczącego się na krótkich spacerach, krzywiącego pyszczek przy braniu leków. Pragnę, aby łapa pozwoliła mu schodzić samemu po schodach i znów rywalizować ze mną o to, kto pierwszy wróci po nich do domu.

Każdemu darczyńcy dziękuję z całego serca, to dla mnie znaczy naprawdę dużo. Każda złotówka i gest się liczą.