Minęło kolejnych 10 dni.

W tym czasie wiele się wydarzyło.

Tata odebrał wyniki tomografii komputerowej. Wyniki pokrzyżowały nam trochę plany, gdyż nie wszystko jest dobrze.

W wielkim skrócie okazało się, że tata ma stłuszczoną wątrobę, torbiele na nerkach, gruczolaka na nadnerczu, kamyk w pęcherzu moczowym oraz upowietrzone płuca. Czarna magia! Słowa trudne ale nawet jak się nie do końca rozumie ich znaczenie to z pewnością każdy wie, że nie jest dobrze bo coś się dzieje i to z wieloma narządami.

Anestezjolog nie dał zgody tacie na operację z powodu zbyt dużego ryzyka podczas narkozy, która będzie trwała parę godzin. Skierował tatę do endokrynologa, który miał zbadać czynność hormonalną nadnerczy i ocenić bezpieczeństwo zastosowania znieczulenia ogólnego.

Po wykonaniu badań oraz konsultacji u profesora Leszka Królickiego tata dostał zielone światło :)

Profesor uspokoił, iż przeciwskazań nie ma bo guz jest mały, wyniki są podwyższone, ale w normie. Powiedział, że trzyma za tatę kciuki :) i jak będzie już w pełni zdrowy to zaprasza ponownie, aby mieć cały czas pod kontrolą guza na nadnerczu :)

Co jeszcze przed nami:

W najbliższy wtorek kolejna wizyta u anestezjologa ( z dokumentacją od endokrynologa).

Potem test na COVID no i .... 17 grudnia pozbywamy się tego cholernego raczyska!!!

Na święta będziemy już wszyscy razem cali i ZDROWI :)

Trzymajcie kciuki