Są takie momenty w życiu, w których zmieniają się priorytety. Dla nas jednym z nich był poranek 24 lutego i telefon Darii, znajomej Ukrainki , która mieszka w Polsce. Jej Syn dzielnie broni swojej Ojczyzny, jest po dobrej stronie mocy. Największym i rozpaczliwym krzykiem o pomoc Darii, było to, żeby Syn i Jego dzielni koledzy, mieli noktowizory. Bo gdy w nocy nic nie widać , szanse na przeżycie drastycznie maleją. "Mama popros Polaków o chociaż cztery" . Jak wiecie, wspólnymi siłami zebraliśmy środki, które wystarczyły na zakup noktowizorów, bielizny termicznej, latarek czołówek, gogli taktycznych, lornetki wojskowej, kamizelek taktycznych, pokrowców na hełmy, krótkofalówek, plecaków oraz środków spożywczych. Cześć rzeczy została przekazana przez żołnierzy do Charkowa. Zakupiliśmy też bilet autobusowy do Dortmundu dla Swietłany i Jej Synka. W związku, z tym, że nasze wspólne Serce nadal bije mocno w rytm pomocy będziemy kontynuować misję dokąd będzie trzeba. Reagujemy na konkretne potrzeby, teraz zbieramy środki dla naszego oddziału, który chce zakupić dron. Nasz świat zmienił sie w ten czarny czwartek, jednak niezmiennie wierzymy, że ludzi dobrej woli jest więcej. Dziękujemy jeszcze raz za zaangażowanie i zaufanie . Aga i Monika.