Jedna noc, która zmieniła wszystko.

Lata ciężkiej pracy, wiele wyrzeczeń, cel prawie zrealizowany, rok do emerytury i ... pożar, który zabrał wszystko jak za dotknięciem magicznej różdżki.

Mój wujek, zamieszkały w Przemyślu, przez ostatnie 22 lata jeździł w prawie każdy weekend do miejscowości Błażowa (oddalona 60km od miejsca zamieszkania) i własnym rękoma budował wymarzony dom. Była to jego pasja, marzenie, coś co go napędzało i motywowało do życia.

Jeden rok do emerytury i upragniona wyprowadzka z ciasnego mieszkania w bloku, do wymarzonego domu na wsi. Mając 64 lata, dzieliły już go chwile do spełnienia tego marzenia. Kiedy opowiadał nam, że zamieszka w swoim domu, łzy szczęścia spływały po jego policzkach, jego radość była prawie namacalna. Życie jednak pokazało, że miało inne plany dla wujka Władka.

Ojciec sześciorga dzieci, całe życie pracował od rana do wieczora, żeby stworzyć im godne warunki życia. Kiedy dzieci poszły w swoje strony, Władek miał w końcu możliwości na spełnienie swojego marzenia. Wszystkie oszczędzone pieniądze inwestował właśnie w domek na wsi. Każda wolna chwila, była wykorzystywana na realizacje planów. Łatwo można się domyślić, że nie miał czasu na odpoczynek, czy dłuższe wakacje. Poświęcił wszystko, aby spędzić emeryturę w swoim wymarzonym miejscu.

Wszystko zmieniło się w przeciągu kilku minut. Pozostał płacz, żal i niemoc. Wujek nie jest już w wieku produkcyjnym, nie będzie w stanie zarobić sobie na nowy dom. Zastanawiacie się pewnie, co z ubezpieczeniem? Problem jest taki, że ubezpieczenie nie jest w stanie pokryć nawet minimalnych kosztów pożaru, oraz nigdy nie zwróci 22 lat ciężkiej pracy.

Proszę wszystkich o pomoc, każda wpłata się liczy. Każda złotówka, może uda się chociaż trochę pomóc mojemu Wujkowi. Wszystkim bardzo dziękuje !