Nowe życie Klusi - prosimy o pomoc w leczeniu
Nowe życie Klusi - prosimy o pomoc w leczeniu
Nasi użytkownicy założyli 1 234 317 zrzutek i zebrali 1 373 056 250 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Klusia, Kluseczka, Klunia…
Gdy ją poznałam (06.10.2020 r.), nie miała imienia, właściciela, domu, bezpieczeństwa.
Kluska błąkała się w miejscowości Przywidz od ponad MIESIĄCA i choć wiele osób się nią interesowało, nikt nie był w stanie jej złapać.
Klusia każdego dnia musiała walczyć o przetrwanie, bez schronienia, bez miłości i bez kogoś, kto by o nią zadbał. Nie wiem jak znalazła się na ulicy. Czy została porzucona? A może się zagubiła? Poszukiwania właściciela nie przyniosły skutku.
Już pierwszego dnia, gdy się o niej dowiedziałam, dane mi było ją poznać (choć z bardzo daleka).
Z mamą pojechałyśmy jej poszukać, chciałam ją zobaczyć i oszacować, czy mamy jakieś szanse na złapanie jej. Niestety dziewczyna nie miała żadnej ochoty z nami współpracować, uciekała, a że jest malutka, nie miała problemów z przeciśnięciem się przez najmniejsze dziury w płotach… Spłoszona ruszyła w stronę ruchliwej ulicy, więc zakończyłyśmy akcję z obawy, że wpadnie pod auto.
Prób złapania Klusi było łącznie cztery (nie licząc klatki łapki, którą Kluseczka przechytrzyła).
ZA CZWARTYM RAZEM SIĘ UDAŁO!
Czy było łatwo? Zdecydowanie nie – w akcji uczestniczyło aż sześć osób.
Pojechaliśmy do miejsca, gdzie wcześniej Klusia najczęściej przebywała, lecz tym razem nigdzie nie można było jej dostrzec – baliśmy się, że spłoszona akcją z dnia poprzedniego już tutaj nie wróci.
Nadzieja na złapanie lub chociażby zobaczenie Kluski malała, na szczęście, podczas sprawdzania jej innej kryjówki, usłyszeliśmy szelest krzaków i tak zaczęła się akcja..
Kluska biegła na mnie, szczerząc swoje małe ząbki i ujadając – wtedy jeszcze nie byłam dla niej nową mamą, a wrogiem nr 1.
Jednak to dzięki jej szarży się udało! Zarzuciłam na Klusię koc i przytrzymałam ją pod nim do czasu aż nie została jej założona smycz.
I tak rozpoczęło się jej nowe życie, bezpieczne i szczęśliwe. Choć… ona wcale tak tego wtedy jeszcze nie postrzegała.
Z biegiem czasu Klusia okazała się cudowną psicą, słodką, rozbrajającą, grzeczną, lekko wystraszoną, ale skorą do kontaktu z człowiekiem. I tym sposobem cały plan – ZŁAPAĆ -> OSWOIĆ -> WYDAĆ DO ADOPCJI… legł w gruzach! Bo jak można oddać kogoś, kogo pokochało się od chwili, gdy się go pierwszy raz ujrzało?
Niestety, do HAPPY EDNU tej historii jeszcze daleko.
Nie wiem jak wcześniej żyła Klusia, ale nie zadbano o jej zdrowie. Na samym początku musieliśmy zmierzyć się z armią pcheł i kleszczy. Szczepienia i badania krwi to kolejne koszty. Co więcej, okazało się, że malutka potrzebuje zabiegów usunięcia listwy mlecznej, na której są guzy, sterylizacji oraz czyszczenia zębów, które są w słabym stanie.
Koszty tych operacji to ok. 1000 zł
Niestety jest to dla mnie kwota aktualnie nieosiągalna – zwłaszcza, że mam pod swoją opieką dwa (do niedawna trzy) inne psy i kota.
Życie Klusi już się odmieniło, ale jeśli ma się nim długo cieszyć w komforcie, musi przejść niezbędne leczenie.
Jeśli chcecie wspomóc nas (mnie i Klusię) w walce o jej zdrowie i długie życie, wpłaćcie na zbiórkę choćby kilka złotych.
BEZ WAS SIĘ NIE UDA... <3
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
🙂
Klusia, lepiej trafić nie mogłaś